Czeskie media "Każdy zna mit walczących szablami z czołgami Wehrmachtu Polaków. Symbolizuje on polski etos, by podejmować walkę w każdych warunkach, także wtedy, gdy z racjonalnego punktu widzenia jest już przegrana. Czy jest to naprawdę tylko mit? (...) To, że w Polsce konserwatywny rząd ma absolutną większość, to sprawa Polski. Polskim zagadnieniem są także ideologiczne czystki w administracji państwowej czy nawet w kierownictwie sił zbrojnych" - pisze czeski liberalny dziennik "Lidove Noviny". "Teraz jednak rząd w Warszawie przeniósł swe spory na forum Unii Europejskiej. W szantażujący sposób upierał się przy swym własnym przegranym z góry kandydacie przeciwko szeroko uznanemu Tuskowi. Przyczynił się w ten sposób do tworzenia obrazu niezdolnej od działania UE. I jest to dokładnie to, co ten rząd zawsze zarzuca wspólnocie. Nasuwa się faktycznie pytanie, gdzie przebiega granica między przegrywaniem z góry a fanatyzmem" - wskazuje czeski dziennik. Włoskie media Komentator "La Repubblica" stwierdza, że być może nigdy nie zasklepi się "pęknięcie" w Unii. Przypomina, że przed trzema laty Jean Claude-Juncker został mianowany przewodniczącym Komisji Europejskiej głosami większości, wbrew woli Wielkiej Brytanii rządzonej wówczas przez premiera Davida Camerona. "Wydawało się to banalnym wypadkiem na drodze młodego lidera konserwatystów. Dzisiaj Cameron nie jest już premierem, a Wielka Brytania wychodzi z UE" - zauważa brukselski komentator lewicowego dziennika. Wyraża przekonanie, że w Europie takie pęknięcia nie następują "przez przypadek". Jego zdaniem rozłam, do jakiego doszło z powodu sporu o Tuska, to coś znacznie więcej niż "wewnętrzna wendeta w świecie polskiej polityki między dwiema duszami, liberalną i hiperkonserwatywną, które walczą o dziedzictwo Solidarności". "To ewidentnie starcie dwóch wizji przyszłości Unii, które są już nie do pogodzenia" - dodaje publicysta. Zdaniem komentatora nieprzypadkowo do "próby sił" między Warszawą a 27 pozostałymi stolicami doszło na szczycie, na którym ma zostać zapoczątkowany proces formalizujący istnienie Unii różnych prędkości. Na zakończenie pisze, że "Polska Jarosława Kaczyńskiego prezentuje się jako idealna liderka obozu trumpowskiego w Europie". "Wyrwa, która powstała wczoraj w Brukseli, biegnie przez Warszawę do Waszyngtonu" - podkreśla "La Repubblica". Francuskie media Konserwatywny "Le Figaro" zwraca uwagę, że do Warszawy "nie dołączyła brytyjska premier Theresa May ani premier Węgier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-viktor-orban,gsbi,15" title="Viktor Orban" target="_blank">Viktor Orban</a>, który jest przecież sojusznikiem władz warszawskich". W artykule pt. "Rewolta Europy Wschodniej przeciw dyktatowi Brukseli" dziennik stwierdza, że "ostatni szczyt europejski pogłębił niezrozumienie między wschodnią i zachodnią częścią Starego Kontynentu". Szybkość "godna kawaleryjskiej szarży", z jaką dokonano wyboru Tuska, "pozwoliła, przynajmniej na jakiś czas, uniknąć długiej i bolesnej konfrontacji" między często sprzeciwiającemu się "dyktatom wschodem UE a zachodem i północą, których głosy liczą się bardziej" - pisze "Le Figaro". Autorka tekstu zastanawia się również, czy pozostawienie Tuska na czele UE nie oznacza, że Bruksela "przestanie patrzeć przez palce" na "poszanowanie państwa prawa w Polsce i na podporządkowanie Trybunału Konstytucyjnego". "Les Echos" w tekście pt. "Zmarginalizowanej Polsce nie udaje się zapobiec ponownemu wyborowi Tuska" pisze, że "choć za nic się do tego nie przyznają, dla wielu rządów (UE) było to okazją, by dać nauczkę nacjonalistycznemu rządowi Beaty Szydło". Brukselski korespondent radia RTL Sebastien Rosenfeld mówił w czwartek wieczorem, że "Donald Tusk pozostaje na czele Rady Europejskiej, która nie ma prawdziwej wizji i nie wie, dokąd zdąża". Brytyjskie media "Donald Tusk pozostaje szefem RE na drugą kadencję wbrew opozycji polskiego rządu, który izoluje swój kraj w Europie" - pisze "The Guardian". Reelekcja Tuska oznacza, że funkcję będzie pełnił do końca 2019 roku i odegra istotną rolę w negocjacjach z Wielką Brytanią ws. Brexitu. "Co do tego, że Donald Tusk powinien dalej pełnić funkcję szefa RE nigdy nie było wątpliwości. Jednak decyzja w tej sprawie okazała się ciosem dla polskiego rządu, który zareagował wściekłością" - czytamy. "The Guardian" cytuje również Witolda Waszczykowskiego, który stwierdził, że UE znajduje się pod dyktatem Berlina. "Polski minister spraw zagranicznych wyraził tym samym uporczywie powtarzaną przez PiS opinię, że Unia jest kontrolowana przez Berlin" - pisze. "Ostra kłótnia wokół wyboru <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-tusk,gsbi,2" title="Donalda Tuska" target="_blank">Donalda Tuska</a> na szefa Rady Europejskiej przy sprzeciwie polskiego rządu ukazuje rosnącą izolację Warszawy w Unii Europejskiej" - donosi z kolei brytyjski dziennik "Financial Times". "Podczas gdy wybór Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej w 2015 r. był być może dużym osiągnięciem, jeśli chodzi o rolę Polski na arenie europejskiej, to jadowita sprzeczka o jego reelekcję, oraz donkiszotowska decyzja Warszawy o nominowaniu jako alternatywnego kandydata stosunkowo nieznanego europarlamentarzysty, jest czymś zupełnie odwrotnym" - oceniają autorzy, były korespondent "Financial Timesa" w Polsce Henry Foy i obecny korespondent w Brukseli Alex Barker. "Odrzucając na bok dyplomatyczne decorum, polski rząd przyniósł do głównego europejskiego stołu odpowiednik krwawych politycznych waśni, co wywołuje osłupienie i zakłopotanie europejskich przywódców" - piszą. W tekście zaznaczono również, że "wojowniczość Warszawy" nie zjednała przychylności nawet jej tradycyjnych sojuszników z Europy Wschodniej - Węgier, Czech i Słowacji. "Doprowadzenie do tego, by wybrano Tuska bez poparcia Warszawy, może oznaczać, że w wypadku gdy wróciłby on w przyszłości do polskiej polityki, byłby przedstawiany jako zagraniczny agent. Ponadto głosowanie lekceważące sprzeciw Warszawy może umożliwić Kaczyńskiemu narzucenie jego poglądu, że UE depcze prawa państw członkowskich i musi być zreformowana zgodnie z jego nawoływaniami do "kulturowej kontrrewolucji" w Europie" - podsumowuje brytyjski dziennik. Niemieckie media "Trudno zrozumieć polskie szaleństwo, tym bardziej, że rząd już wcześniej popadł w UE w izolację ze względu na swoją politykę wobec wymiaru sprawiedliwości i mediów" - zauważa Stefan Ulrich z "Sueddeutsche Zeitung" w komentarzu "Polska samotnie przeciwko wszystkim", który ukazał się w czwartek. Dziennikarz "SZ" zaznacza, że obóz polityczny Kaczyńskiego nie zamierza wychodzić z UE. Wręcz przeciwnie, "ceni sobie korzyści, przede wszystkim w handlu i pomocy finansowej", chce jednak "ograniczyć UE do rynku wewnętrznego, do Unii, która nie miesza się do wewnętrznego porządku swoich członków i nie wydaje przepisów dotyczących praworządności i demokracji". "UE nie może pod żadnym pozorem zgodzić się na to. Liberalna demokracja a la Kaczyński, w której większości wolno wszystko, a mniejszości nie wolno niczego, w której wymiar sprawiedliwości nie jest niezależny, a sprawujący władzę rozstrzygają, kto jest prawdziwym Polakiem, a kto zdrajcą narodu, jest nie do pogodzenia z wartościami Europy. Dlatego tak trudno jest się porozumieć z Warszawą" - pisze Ulrich. Komentator zastrzega, że Europa musi nadal zabiegać o Polskę, gdyż jest to winna "milionom często młodych obywateli, którzy pragną liberalnej Polski w zjednoczonej Europie". Węgierskie media O "burzliwej reelekcji" Donalda Tuska na stanowisko szefa Rady Europejskiej i rozczarowaniu Polaków Viktorem Orbanem pisze w piątek prasa węgierska po szczycie UE. Media zwracają uwagę na polskie komentarze na kontach Orbana w sieciach społecznościowych. Eksperci z góry przewidywali zwycięstwo Tuska, gdyż "cieszy się on w Brukseli dużą popularnością", a poza tym do jego reelekcji potrzebne było poparcie "tylko" 72 proc. państw członkowskich - pisze prorządowy dziennik "Magyar Idoek". Opozycyjny dziennik "Magyar Nemzet" ocenia, że "Polacy bardzo się zawiedli na Viktorze Orbanie", który na szczycie zagłosował za Tuskiem, tłumacząc to przynależnością węgierskich partii rządzących do Europejskiej Partii Ludowej. Według gazety Tusk na szczycie "skradł show". Dziennik zwraca uwagę, że w tej sprawie nie było jedności Grupy Wyszehradzkiej, a węgierski premier "nie sprzedawał kota w worku", bo od razu po przybyciu do Brukseli zapowiedział poparcie Tuska."Podoba się to Polakom czy nie, wybór Tuska jest już nieodwracalny i jeśli nie stanie się cud, pozostanie przewodniczącym Rady Europejskiej do 2019 r." - pisze dziennik. Dodaje, że niepoparcie przez Polskę wniosków szczytu UE, co zapowiedziała premier Beaty Szydło, "byłoby rzeczywiście mocnym komunikatem, ale jednocześnie prawdopodobnie oznaczałoby dość poważną izolację Polski". Dziennik pisze, że rola szefa Rady Europejskiej nie jest "niesłychanie ważna", ale "w tych groźnych czasach wymiana szefa Rady, który zasadniczo dobrze wykonuje swoją pracę, zagroziłaby stabilności i ciągłości, których unia bardzo teraz potrzebuje". Gazeta ocenia też, że spór w Polsce wokół Tuska to "przede wszystkim problem natury wewnętrznej". Media węgierskie zwracają też uwagę, że na kontach społecznościowych Orbana po poparciu przezeń Tuska pojawiło się wiele polskich komentarzy. "Magyar Nemzet" podkreśla przy tym, że choć na Facebooku często pisano o Orbanie "Wstyd!", "Zdrajca!", "Judasz!, to były też słowa podziękowania pod jego adresem. Poparcie Tuska przez Orbana komentowano też na Twitterze, wyrzucając węgierskiemu premierowi m.in., że polsko-węgierska przyjaźń to tylko słowa. Rosyjskie media "Obcy wśród swoich" - napisała rządowa "Rossijskaja Gazieta". Dziennik przypomniał, że polski rząd kategorycznie sprzeciwiał się reelekcji Donalda Tuska. "Rossijskaja Gazieta" zwróciła uwagę, że w ostatnich dniach, o braku poparcia ze strony Warszawy dla ponownego wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, donosiły media na całym świecie. "Polacy znowu rozwiązują wewnętrzne problemy na rachunek Europy" - napisał rosyjski dziennik rządowy. Z kolei "Niezawisimaja Gazieta" stwierdziła, że "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a> zdecydowała się zachować Donalda Tuska na przekór Beacie Szydło". Dziennik dodaje, że "w żadnym wypadku eurodemokracja nie stanie się piękniejszą jeśli jakiemuś państwu narzuca się przedstawiciela, który jest dla niego nie do przyjęcia". "Najprawdopodobniej będzie to miało swoje konsekwencje dla stosunków Polski z Unią Europejską" - komentuje "Niezawisimaja". Media w USA Wybór Donalda Tuska na drugą kadencję na przewodniczącego Rady Europejskiej odnotowują media w Stanach Zjednoczonych. Za oceanem nie jest to jednak temat z pierwszych stron gazet. Duży artykuł na temat czwartkowych wydarzeń w Brukseli przygotował "New York Times". W specjalnej korespondencji ze stolicy Belgii gazeta podkreśliła, że doszło do sytuacji bez precedensu, gdyż kandydatury tej nie popierał polski rząd. "New York Times" cytuje Donalda Tuska, który na konferencji prasowej zobowiązał się do współpracy ze wszystkimi. W takim samym tonie pisał the Wall Street Journal. Stacja Fox News przypomina, że nasz kraj wystawił w walce o fotel przewodniczącego Rady Unii Europejskiej swojego kandydata Jacka Saryusz - Wolskiego. Z kolei agencja prasowa Associated Press podkreśliła, że zwycięstwo Donalda Tuska wywołało niezadowolenie w jego ojczyźnie, co wprowadza podziały, tak niepotrzebne w sytuacji w jakiej znajduje się obecnie <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a>. Chodzi przede wszystkim o kwestię Brexitu.