Szef polskiego rządu wziął w piątek udział w nieformalnym szczycie unijnych przywódców w Brukseli, podczas którego politycy poruszali kwestie m.in. budżetu UE po 2020 roku oraz zmian w funkcjonowaniu europejskich instytucji. "Jesteśmy po 24-godzinach maratonu różnych rozmów, które na dobre rozpoczęły proces negocjacji i uzgodnień w zakresie wieloletnich ram finansowych" - mówił premier. Jak podkreślił, "Polska jest w dobrej pozycji wyjściowej, ponieważ rozumiemy zarówno potrzeby nowego budżetu, który będzie obowiązywał po roku 2020". "Rozumiemy zarówno te nowe zadania, które powinny być częściowo lub całkowicie pokrywane przez budżet UE, jak i konieczność podniesienia tego budżetu" - dodał szef rządu. Polska w śrdoku W tym kontekście premier stwierdził, że patrząc na zapatrywania różnych krajów czy grup krajów na przyszły budżet "jesteśmy mniej więcej gdzieś po środku pomiędzy tymi krajami, które chciałyby ograniczyć wpływy do budżetu po wyjściu Wielkiej Brytanii (...), a tymi krajami, które widzą bardzo wiele nowych celów do sfinansowania z budżetu unijnego". Premier poruszył również kwestię wysokości składek do budżetu. "Polska opowiada się za powiększeniem składek do unijnego budżetu nawet do poziomu 1,2 proc. dochodu narodowego brutto" - zadeklarował. Obecnie roczne wpłaty państw członkowskich do wspólnej kasy oscylują wokół 1 proc. DNB. Szef rządu mówił na konferencji prasowej w Brukseli, że Polska broni wspólnej polityki rolnej i polityki spójności, czyli pieniędzy na budowę dróg czy rozwój infrastruktury, bo musi nadrabiać straty, które wynikają z tego, że po II wojnie światowej była po złej stronie żelaznej kurtyny. Jak zaznaczył, nadrabiamy te straty, ale to jeszcze potrwa. Podobne mechanizmy dla płatników i beneficjentów Na konferencji prasowej w Brukseli Morawiecki poinformował, że Polska wnioskuje, by od nowego budżetu nie obowiązywały rabaty tak, by były - jak mówił - "bardzo podobne mechanizmy wpłacania środków do budżetu ze strony zarówno płatników netto, jak i beneficjentów netto". "Drugi obszar to zwiększenie środków własnych, z różnych źródeł. Polska wspiera tzw. digital tax, czyli podatek cyfrowy, podatek od różnego rodzaju przedsiębiorstw, które uzyskują duże korzyści ze sprzedaży swoich produktów w Europie, ale nie płacą należnego podatku albo płacą go w możliwie minimalnym wymiarze. Francja, Niemcy, kilka krajów coraz wyraźniej wskazuje na zasadność takiego podejścia" - podkreślił premier. "Wskazujemy również na możliwość skompensowania tego ubytku (w budżecie UE) również przez wpłatę ze strony Wielkiej Brytanii, przynajmniej w jakimś zakresie" - dodał Morawiecki. Podkreślał, że np. Norwegia czy Szwajcaria, które nie są w UE, "w jakimś stopniu partycypują w finansowaniu pewnych programów w ramach umów bilateralnych lub wielostronnych". Zaznaczył, że on sam uważa, że "za dostęp do jednolitego rynku UE Wielka Brytania w jakimś stopniu powinna partycypować". Projekt przyszłego wieloletniego unijnego budżetu Komisja Europejska ma przedstawić na początku maja. Morawiecki zwrócił uwagę, że jego rząd podziela opinię, że w UE trzeba też znaleźć nowe środki na nowe zadania, takie jak rozwiązanie problemu uchodźców czy zapewnienie bezpieczeństwa. Spotkanie z Junckerem Polski premier odniósł się również do napiętych relacji na linii Polska-Bruksela, zapowiadając jednocześnie, że spotkanie między nim a szefem KE Jean-Claudem Junckerem odbędzie się w marcu. "Umówiliśmy się z przewodniczącym KE Junckerem na dłuższe spotkanie 8 marca; do tego czasu będzie gotowa 'biała księga', gdzie pokażemy analizę naszego podejścia do uwag i rekomendacji KE" - powiedział. "Wydaje mi się, że wiceprzewodniczący Timmermans coraz lepiej rozumie, dlaczego chcemy reformować wymiar sprawiedliwości" - dodał Mateusz Morawiecki. jednocześnie podkreślając, że temperatura sporu między polskim rządem a Komisją Europejską opadła. Odnosząc się do zaplanowanej na przyszły tydzień dyskusji w Radzie UE w ramach uruchomionego przez KE art. 7, wyraził nadzieję, że temperatura tego spotkanie nie będzie wysoka. W ocenie premiera nasz dialog z KE "jest konstruktywny". "Ale jak się on dalej potoczy, to oczywiście dzisiaj jest jeszcze trochę za wcześnie, żeby prognozować" - zaznaczył premier.