We wnioskach z piątkowego szczytu UE zapisano, że Rada Europejska w grudniu ponownie oceni postęp w negocjacjach. Wówczas na kolejnym szczycie UE liderzy państw unijnych mają ustalić, czy postęp jest wystarczający, by przejść do drugiej fazy rozmów o przyszłych relacjach unijno-brytyjskich, w tym o stosunkach handlowych, na czym szczególnie zależy Londynowi. Wcześniej, w czwartek brytyjska premier Theresa May nie przedstawiła unijnym przywódcom żadnych nowych propozycji dotyczących rozmów w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Zaapelowała natomiast do unijnych liderów, żeby nie stawali jej pod ścianą. Zdaniem posłanki PiS Krystyny Pawłowicz, "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-unia-europejska,gsbi,46" title="Unia Europejska" target="_blank">Unia Europejska</a> w swej pysze nie przygotowała się na brexit. Wszystkie, jej zdaniem, słabsze państwa traktuje 'z buta'. Tak stara się postępować z Polską i z innymi państwami Europy Środkowo-Wschodniej". "Unia uważa, że Wielka Brytania po brexicie jest osłabiona i - podobnie jak z innymi słabszymi państwami - da sobie z nią radę. Wielka Brytania stawia jednak warunki, bo jest to kraj rzeczywiście suwerenny, jest czwartą potęgą gospodarczą i militarną świata i ma lepszą pozycję niż kraje Europy Wschodniej" - powiedziała Pawłowicz. W ocenie poseł PiS, "Unia Europejska nie rozumie, że nie da się traktować Wielkiej Brytanii jak Europy Wschodniej". Rozmówczyni PAP stwierdziła, że "Donald Tusk jest najgorszą z możliwych osób do przeprowadzania procedury brexitu, ponieważ ma w sobie wyhodowaną w Polsce przy sprawowaniu funkcji premiera postawę niewolniczej uległości wobec Unii Europejskiej, a konkretnie Niemiec i Francji". "Taka osoba o mentalności niewolnika, słuchająca swojego pana uważa, że tak jak pan pozwalał traktować Polskę instytucjom unijnym, tak teraz takiej samej postawy należy oczekiwać od Wielkiej Brytanii w procedurach brexitu. Impas wynika z tego, że silniejsze państwa Unii mylą się, starając się wykorzystać środki stosowane wobec słabszych krajów w stosunku do Wielkiej Brytanii. Głównie chodzi tu o różne formy przemocy ekonomicznej. To nie może być skuteczne. I bardzo dobrze. Bardzo się cieszę i trzymam kciuki za Wielką Brytanię, że twardo broni swoich interesów" - zaznaczyła poseł. Zdaniem Pawłowicz, "Unia Europejska uważa, że skoro Wielka Brytania odchodzi, to musi ponieść jakieś 'kary' finansowe". "To prawda - poniesie straty i dołoży pieniądze, ale Wielką Brytanię akurat na to stać, gdyż bilans członkostwa w UE wychodzi dla Brytyjczyków ujemnie" - powiedziała posłanka PiS. "To pokazuje, że Unia nie ma rozeznania, zarówno co do Europy Wschodniej, jak i co do Europy Zachodniej. To pokazuje, że Unia jest słaba, nie daje sobie rady z konfliktami, nie potrafi też uczciwie rozstać się z państwem występującym. UE nie traktuje podmiotowo państw członkowskich. Już dawno nie stosuje w pełni traktatów, narusza zasady ogólne prawa międzynarodowego. Coraz wyraźniej objawia się w Unii specyficzny, mafijny styl, w którym rolę przywódców grupy odgrywają Niemcy, Francja, może kraje Beneluksu: 'odchodzisz od nas, to my cię za to ukarzemy'" - zakończyła <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-krystyna-pawlowicz,gsbi,1456" title="Krystyna Pawłowicz" target="_blank">Krystyna Pawłowicz</a>. Ewelina Steczkowska, Anna Dudzik, Jakub Pilarek