W swoim komentarzu, pochodzący z Węgier biznesmen i filantrop twierdzi, że wyzwanie rzucane UE przez rządy w Budapeszcie i - w mniejszym stopniu - w Warszawie stanowią dla Wspólnoty egzystencjalny kryzys. "Tymczasem liderzy UE odpowiadają na to kompromisem, który zdaje się odzwierciedlać wiarę, że zagrożenie można wyeliminować myśleniem życzeniowym" - pisze Soros. Jak zaznacza, choć rozumie presję ciążącą na Merkel, która według Sorosa w ostatnim czasie stała się "jedynym głównym decydentem w UE", niemiecka kanclerz powinna sprawdzić blef rządów Polski i Węgier w sprawie weta wobec unijnego budżetu i nie oferować koncesji tym państwom. Czytaj też: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-unia-europejska/aktualnosci/news-zakonczyl-sie-szczyt-w-brukseli-premier-mateusz-morawiecki-z,nId,4920512" target="_blank">Zakończył się szczyt w Brukseli. Premier Mateusz Morawiecki zabrał głos</a> Słabości kompromisu według Sorosa Grożenie storpedowaniem finansów UE poprzez zawetowanie budżetu było desperackim krokiem ze strony premiera Węgier <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-viktor-orban,gsbi,15" title="Viktora Orbana" target="_blank">Viktora Orbana</a>. Niestety, wygląda na to, że Merkel uległa węgierskiemu i polskiemu szantażowi, a negocjowany bezpośrednio z Orbanem i wicepremierem, szefem PiS Jarosławem Kaczyńskim kompromis ma poważne słabości - ocenia Soros. Po pierwsze, dlatego że, jego zdaniem, zmienia on istotę i intencje stojące za przyjętym w unijnym rozporządzeniu mechanizmem wiązania funduszy z praworządnością. Ponadto odkłada on działanie mechanizmu do okresu po węgierskich wyborach w 2022 roku, co miało być głównym celem Orbana. Trzecią słabością jest fakt, że zawarte przez Radę Europejską porozumienie stanowi niebezpieczny precedens, w którym liderzy UE wbrew uprawnieniom ograniczają działanie Komisji Europejskiej. "Orban ukradł i sprzeniewierzył ogromne sumy" Według autora głównym motywem sprzeciwu wobec uzgodnionego wcześniej mechanizmu powiązania unijnych funduszy z praworządnością były osobiste interesy węgierskiego premiera. "Orban ukradł i sprzeniewierzył ogromne sumy podczas swojej dekady u władzy, w tym fundusze UE (...), nie może sobie pozwolić, by ktoś ograniczył jego osobistą i polityczną korupcję, bo te nielegalne przychody są tym, co zapewnią gładkie funkcjonowanie jego reżimu i lojalność jego kolesi" - ocenił Soros.