Przypomnijmy, że obecnie trwa gra o przyszłość Donalda Tuska w strukturach Unii Europejskiej. Wiadomo już, że walczący o drugą kadencję przewodniczący Rady Europejskiej nie uzyska poparcia rządu PiS, co zapowiedział prezes partii Jarosław Kaczyński. Jak twierdzi felietonista Ryan Heath z "Politico", nie oznacza to jednak pozbawienia Tuska szans na reelekcję. Jeden z unijnych oficjeli ujawnił dziennikarzowi, że w 2017 roku Tusk zostanie wybrany na ponowną kadencję. Ale będzie to miało swoją cenę. Heath pisze, że rządy państw Wspólnoty nie pozwolą na udany atak prawicowego polskiego rządu na Tuska. Jednocześnie europejskie gabinety z zadowoleniem przyjęłyby - jak czytamy - "przystrzyżenie skrzydeł Tuska w Brukseli". Dlaczego państwa Unii Europejskiej chcą utemperować Tuska? Od kilkunastu miesięcy były polski premier, zmagający się ze wspólnotowymi problemami fali migracji i Brexitem, często staje w opozycji do Komisji Europejskiej. To nie zawsze podoba się krajom członkowskim, które preferowałyby bardziej ograniczoną rolę i pokorną postawę przewodniczącego Rady Europejskiej. Pomimo powyższych kontrowersji oraz ataku ze strony PiS i Jarosława Kaczyńskiego - jak zauważa "Politico" - "najpotężniejszego polityka w Polsce", Tusk pozostanie na stanowisku. Potwierdziła to większość przedstawicieli państw unijnych. 18 z nich zadeklarowało, że chcieliby, by Donald Tusk został na drugą kadencję. "Zresztą któż inny wziąłby tę robotę? Można mu ufać, można na nim polegać, potrafi dochować tajemnicy" - komentuje jeden z hiszpańskich polityków. Co jednak najważniejsze, według "Politico", Tusk ma poparcie Berlina. "Wszyscy mają świadomość, że kanclerze Angela Merkel desperacko potrzebuje Tuska do kontrolowania i uspokajania państw Europy Wschodniej. Nie pozwoli na to, by przegrał. Oddałaby przewodnictwo w Parlamencie Europejskim, by zachować Tuska na stanowisku" - twierdzi jeden z polityków niemieckiej SPD. Tusk pozostanie przewodniczącym Rady Europejskiej także z innego powodu. Część europejskich polityków uważa, że brak poparcia ze strony PiS dla Polaka to część antyunijnej polityki Kaczyńskiego, który stara się zdemontować Wspólnotę. "Kaczyński ma plan. Chce osłabić UE i w tym celu zamierza podważać instytucje wspólnotowe. Tusk stoi mu na drodze do zrealizowania planu" - twierdzi jeden z włoskich polityków. Obecny przewodniczący Rady Europejskiej musi jednak "pomóc" w reelekcji. W jaki sposób? Jak akcentuje Heath, unijni politycy większości szóstki państw-założycieli Wspólnoty (Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Belgia i Luksemburg), chcą przedstawić własną wizję przyszłej Unii Europejskiej. Wizje stojącą w kontraście do tej, która proponuje Tusk, czyli Wspólnoty "bardziej ograniczonej i skromniejszej". Włoski dyplomata twierdzi, że z tego powodu Tusk powinien przystosować swoje wyobrażenia o UE do tych, które zaproponuje "szóstka". ArWr