Macron wyraził nadzieję, że uda się osiągnąć kompromis w sprawie planu naprawy Unii Europejskiej. Zaznaczył, że rozmowy na szczycie posunęły się naprzód. Powiedział, że do propozycji wprowadzono ulepszenia w zakresie całkowitego wolumenu funduszu naprawczego i wartości dotacji, "co jest najbardziej drażliwym tematem dyskusji". Wskazał, że podczas rozmów zdarzały się "bardzo napięte chwile". "Zaczynam dzisiaj z wielką determinacją, aby poczynić postępy" - powiedział, wchodząc do budynku Rady Europejskiej. Francuski prezydent wskazał, że nadal nie zostały wynegocjowane inne tematy związane z budżetem UE, wymieniając wśród nich "temat warunkowości klimatycznej, (...) jak również poszanowanie dla praworządności". Dodał, że pojawią się one w rozmowach podczas poniedziałkowych obrad. Propozycja Michela W poniedziałek nad ranem szef Rady Europejskiej Charles Michel przedstawił unijnym przywódcom nową propozycję dotyczącą funduszu odbudowy i zawiesił posiedzenie do godz. 16. Do tego czasu Michel ma przygotować nową wersję liczącego ponad 60 stron dokumentu negocjacyjnego, który opisuje szczegółowo, jakie mają być kwoty i zasady wydawania pieniędzy z funduszu odbudowy i wieloletniego budżetu UE. Podstawą do kompromisu ma być 390 mld euro w grantach w funduszu odbudowy i zmniejszone rabaty dla głównych płatników. Odrzucony kompromis W niedzielę "oszczędni" - Austria, Holandia, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-szwecja,gsbi,3494" title="Szwecja" target="_blank">Szwecja</a> i Dania, do których dołączyła Finlandia - odrzucili kompromis, który zakładał, że w funduszu na odbudowę gospodarki będzie o 100 mld euro w grantach mniej, niż chciała KE. Kraje te domagały się obcięcia grantów do 350 mld euro, ale Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania i inni optowali przy liczbie wskazanej przez Michela, czyli 400 mld euro. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w propozycji, którą Michel położy na stole, będą zapisy dotyczące powiązania funduszy z praworządnością. Będzie to jednak warunkowość w osłabionej wersji jeszcze z lutego, a nie w mocniejszej, jakiej chciała KE. Projekt zakłada, że do zgody na sankcje konieczne będzie zebranie większości kwalifikowanej państw członkowskich UE. W zapisach ma się znaleźć też wymóg, że środki na transformację energetyczną dostaną te kraje, które zadeklarują dojście do neutralności klimatycznej w 2050 roku. Z Brukseli Łukasz Osiński