Projekt porozumienia z Londynem, który przywódcy państw unijnych dostali od Tuska we wtorek, zakłada m.in., że kraje UE mogłyby w wyjątkowej sytuacji ograniczyć maksymalnie na cztery lata świadczenia socjalne dla nowych migrantów z innych państw Unii.Jak ocenia w rozmowie z PAP były poseł Partii Pracy Roger Casale, zaproponowane zmiany w dostępie do zasiłków "utwierdzałyby ludzi w przekonaniu dotyczącym szkodliwych mitów o nadużywaniu świadczeń socjalnych przez imigrantów". "Nie ma żadnego dowodu na to, że imigranci z innych państw członkowskich stanowią obciążenie dla budżetu. Nawet jeśli motywacją dla tej reformy było zniechęcenie kolejnych osób do przyjazdu do W. Brytanii, nie spodziewałbym się sukcesu: większość z nich przyjeżdża tu wyłącznie do ciężkiej pracy i nie interesują ich świadczenia socjalne" - dodał Casale, który jest prezesem brytyjskiej organizacji New Europeans, reprezentującej interesy imigrantów z tzw. nowych państw członkowskich UE. "Przejaw dyskryminacji" czy... Casale krytycznie ocenił proponowane zmiany dotyczące zasiłków dla dzieci mieszkających w innych krajach UE, które miałyby być dostosowywane do stawek w tych krajach. "Wprowadzenie takiego mechanizmu jest przejawem dyskryminacji: dlaczego w podobny sposób nie przelicza się zasiłków dla dzieci mieszkających w biedniejszych częściach W. Brytanii? Co więcej, jest to przeciwskuteczne: w efekcie wielu rodziców będzie próbowało ściągnąć dzieci do siebie, co spowoduje konieczność stworzenia nowych miejsc w szkołach" - powiedział. "Liczę na stanowczą opozycję środkowoeuropejskich rządów wobec proponowanych ograniczeń swobodnego przepływu osób" - przyznaje Casale. ..."sprawiedliwsze rozwiązanie"? Nie zgadza się z nim Paweł Świdlicki z think tanku Open Europe, którego raport stanowił podstawę dla strategii negocjacyjnej rządu Camerona. "Brytyjski system świadczeń socjalnych jest dość wyjątkowy - zezwala na pobór świadczeń bez wcześniejszej wpłaty do budżetu" - powiedział PAP Świdlicki, oceniając, że "nowe rozwiązanie będzie sprawiedliwsze". "To jest kreatywny kompromis: tzw. hamulec bezpieczeństwa nie blokuje na stałe imigracji do W. Brytanii, a nawet w okresie objętym ograniczeniami migranci będą z upływem czasu uzyskiwali dostęp do kolejnych świadczeń" - powiedział. Przyznał jednak, że nie należy się spodziewać, by miało to decydujący wpływ na rozmiar imigracji na Wyspy. "Relatywnie wysokie płace (...) i elastyczny rynek pracy wciąż będą sprawiały, że W. Brytania będzie atrakcyjnym miejscem dla migrantów zarobkowych w ramach UE" - powiedział. Co na to polski rząd? Świdlicki nie oczekujae stanowczego sprzeciwu polskiego rządu wobec propozycji. "Nowa polska administracja ma w długiej perspektywie wiele wspólnych interesów z brytyjskim rządem, m.in. dotyczących kwestii obronności i polityki wobec Rosji, i spodziewałbym się, że tm będzie chciała przesunąć swoje wysiłki negocjacyjne" - uważa ekspert. Dla byłego ministra ds. europejskich w rządzie Tony'ego Blaira, Denisa McShane'a, uderzające jest, że "Cameron wiele oczekuje, niewiele oferując w zamian". McShane dodał, że polski rząd powinien w zamian za ustępstwa w kwestiach socjalnych domagać się od Londynu bardziej stanowczej polityki wobec Rosji. "Każda strona rozmów może powiedzieć, że coś udało się jej osiągnąć, ale żadna z tych zmian nie ma fundamentalnego znaczenia dla pozycji W. Brytanii w UE" - powiedział, oceniając, że w związku z tym ryzyko tzw. Brexitu wciąż pozostaje wysokie. Negocjacje z pozostałymi członkami UE "Sposób, w jaki zaprojektowane zostały proponowane rozwiązania, pozostawia sporo przestrzeni na ewentualne zmiany w toku konsultacji z pozostałymi 27 państwami członkowskimi" - tłumaczyła PAP Agata Gostyńska-Jakubowska z Center for European Reform (CER) w Londynie. "Spodziewam się, że polski rząd będzie próbował jeszcze walczyć o możliwie najkrótszy okres działania tzw. hamulca bezpieczeństwa oraz precyzyjne zapisy dotyczące uzyskiwania praw do świadczeń socjalnych z upływem czasu" - podkreśliła, dodając jednak, że przyjęte rozwiązania nie powinny dotknąć 850 tys. Polaków, którzy już mieszkają w Wielkiej Brytanii. "To powinno znacznie ułatwić przekonanie polskiej opinii publicznej, że ta reforma nie zagraża interesom polskich obywateli" - powiedziała. Zwróciła jednak uwagę, że Cameronowi udało się osiągnąć pewne ustępstwa w każdym z czterech głównych obszarów negocjacji. "Zwolennicy wyjścia W. Brytanii z UE krytykują przedstawione propozycje, ale można bezpiecznie założyć, że robiliby to niezależnie od ich treści" - oceniła. "Kluczowe będzie to, na ile Cameron będzie w stanie przekonać zwykłych Brytyjczyków, że te reformy znacząco zmieniają dotychczasowe relacje z Brukselą" - uznała Gostyńska-Jakubowska. W zgodnej opinii ekspertów przedstawiony we wtorek projekt zostanie przyjęty podczas szczytu unijnego, który odbędzie się 18-19 lutego, co otworzyłoby drogę do organizacji brytyjskiego referendum ws. członkostwa w UE w ciągu kilku miesięcy. Według nich najbardziej prawdopodobną datą głosowania jest czwartek, 23 czerwca. Z Londynu Jakub Krupa