Jak wynika z doniesień zagranicznych mediów, zdesperowane żony separatystów z DRL postanowiły zamanifestować swój sprzeciw wobec milczenia Kremla w sprawie zdrowia i życia ich mężów. Apel do Putina. Żony szukają informacji W sieci pojawiło się nagranie, które miałoby być apelem do prezydenta Rosji Władimira Putina. Widać na nim grupkę kobiet, lecz tylko jedna z nich zabiera głos. Z wypowiedzi dowiadujemy się, że ich mężowie mieli służyć w 121. pułku, 2. batalionu. - Nie wiemy, już od czterech miesięcy, gdzie są nasi mężowie. 24 lutego zostali wciągnięci do militarnego oddziału miasta Komsomolsk - słyszymy. - Od czterech miesięcy nie dostałyśmy żadnych wypłat - podkreśla kobieta i dodaje, że ich mężowie mieli wrócić do jednostki 6 czerwca, lecz "nigdy to nie nastąpiło". W dalszej części nagrania kobieta twierdzi, że z "całego 121. pułku do jednostki wróciła tylko 4 kompania". - Nie chcą nam powiedzieć, gdzie są pozostałe kompanie. Zwracałyśmy się do wszystkich departamentów, dzwonimy wszędzie. Oto, jak zmobilizowali naszych mężów - podkreśla. Zdaniem kobiety połowa z mężczyzn wciągniętych do wojska "ewidentnie nie nadawała się do służby". Nie wiadomo, czy nagranie jest prawdziwe, czy stanowi ono element wojennej dezinformacji. Wiadomo jednak, o czym często informowały ukraińskie i zagraniczne służby wywiadowcze, że wśród rosyjskich wojsk panuje dezorganizacja, brak chęci do walki oraz słabe morale. Potwierdza to m.in. ostatnia przechwycona rozmowa żony z rosyjskim żołnierzem. Kobieta przytoczyła historię innego żołnierza, który prawdopodobnie złożył wniosek o zwolnienie ze służby. - Rozmawiałam w sprawie tego raportu z (jego) żoną, wczoraj dzwonił do niej mąż (walczący w Ukrainie - red.). Powiedziała, że trzeba stawiać na swoim i podkreślać, że jest się zmęczonym i brakuje już sił - mówiła.