- Walczymy z potężnym wrogiem, który ma przewagę liczebną, który ma przewagę w sprzęcie. Jest jednak tysiące lat świetlnych oddalony od normalnych ludzi, którzy mają godność - powiedział ukraiński przywódca. - Przeżyliśmy noc, która mogła zatrzymać historię Ukrainy i Europy. Wojska rosyjskie zaatakowały elektrownię atomową w Zaporożu. Największą na Ukrainie, największą w Europie. Ona mogła być jak sześć Czarnobyli. Rosyjscy czołgiści wiedzieli, co ostrzeliwują. (...) To terror o niespotykanej skali - dodał. Wołodymyr Zełenski do Rosjan: Jak to możliwe? Następnie przeszedł na język rosyjski, apelując: Rosjanie, chcę się zwrócić do was: jak to jest w ogóle możliwe? Przecież w 1986 roku razem walczyliśmy z konsekwencjami katastrofy w Czarnobylu. (...) Jak można o tym zapomnieć? A jeśli nie zapomnieliście, to nie wolno wam milczeć. Musicie wyjść na ulice, powiedzieć waszej władzy, że chcecie żyć. Chcecie żyć na Ziemi nieskażonej radioaktywnym promieniowaniem. Promieniowanie nie wie, gdzie jest Rosja. Nie wie, gdzie są granice waszego państwa. Zełenski poinformował, że z rozmów, które prowadził od rana, wynika, że światowi przywódcy są zszokowani atakiem na elektrownię jądrową. - Wielka Brytania zwołuje Radę Bezpieczeństwa ONZ w związku z tym atakiem - poinformował. - Potrzebne są natychmiastowe sankcje wobec tego państwa (tj. Rosji - red.) - atomowego terrorysty. Należy niezwłocznie zamknąć przestrzeń powietrzną nad Ukrainą. Tylko tak można zagwarantować, że Rosja nie będzie prowadziła ostrzału rakietowego i nie będzie zrzucała bomb na obiekty atomowe - zaapelował ukraiński prezydent. - Niemal cała rosyjska armia jest rzucona przeciwko naszemu narodowi, ale heroiczny opór Ukraińców od dziewięciu dni ratuje nasz kraj przed tą inwazją. Od czasów nazistowskiej okupacji miasta ukraińskie nie widziały tak nieludzkiego okrucieństwa. Czernihów, Ochtyrka, Mariupol, Charków - tam celowo niszczą ludzi, dzielnice mieszkalne" - powiedział Zełenski, apelując, by mieszkańcy okupowanych miast dawali jasno do zrozumienia Rosjanom, że nie są u siebie i nie są mile widziani.