Od początku putinowskich działań wojennych hakerzy z grupy Anonymous robią wszystko, by torpedować działania rosyjskiego rządu i obnażać propagandę Władimira Putina. "Przejdź do Map Google. Wybierz terytorium Rosji. Znajdź restaurację lub firmę i napisz recenzję. Pisząc recenzję wyjaśnij, co dzieje się na Ukrainie" - zachęcali kilka dni temu na Twitterze. Zobacz także: "Weź udział w akcji hakerów Anonymous i uświadom Rosjan, co się dzieje Odzew użytkowników mediów społecznościowych był ogromny. Ale jak się okazuje, kreatywnych pomysłów co zrobić, by osłabić politykę propagandy Władimira Putina jest więcej. Jacek Pawlewski: maile do rosyjskich kosmetyczek i mechaników Tydzień temu, w dniu wybuchu wojny, Jacek Pawlewski z Bydgoszczy wpadł na pewien pomysł. - Zacząłem pisać do Rosjan, których wyszukiwałem na Instagramie czy Facebooku. Ale potem pomyślałem, że wielu z nich nie ma fizycznie w Rosji, mieszkają w Nowym Jorku, Londynie, mają dostęp do innych niż propagandowe media. Doszedłem do wniosku, że nie tędy droga. Bo dotrzeć trzeba do tych, którzy są na miejscu i nie mają pojęcia, jak naprawdę wygląda sytuacja - mówi w rozmowie z Interią Jacek Pawlewski. Plan Pawlewskiego, by pokazać Rosjanom prawdę, uświadamiać i spróbować coś zmieniać, jest prosty: pisać maile do rosyjskich firm. Bydgoszczanin szuka w sieci stron rosyjskich działalności gospodarczych i wysyła im opis inwazji na Ukrainę. - Od tygodnia piszę do zwykłych ludzi, którzy na co dzień prowadzą salony kosmetyczne, sklepy, piekarnie, mleczarnie, warsztaty samochodowe. Opisuję im, jak wygląda ta "pokojowa operacja Rosji". Taki ktoś otworzy rano maila i zobaczy, że jakiś Jacek Pawlewski z Polski wysłał wiadomość. Szansa, że zapozna się z treścią jest duża. Jeśli zechce się pofatygować i wpisać w Google moje nazwisko, zobaczy też, że ja naprawdę żyję, istnieję i nie jestem żadnym botem - dodaje Pawlewski. Akcja Anonymous dla Jacka Pawlewskiego była inspiracją, żeby ujawnić się z tym, co robi i zainspirować innych. - Pomyślałem: oceny restauracji, kin czy muzeów są super, ale je zawsze można wykasować lub zablokować możliwość komentowania. Łatwo też je uznać za manipulację, jeśli są anonimowe. No i nie każdy Rosjanin szuka pewnie w sieci codziennie opinii o restauracjach. Ale każdy kto ma własną działalność, codziennie otwiera podanego na stronie firmy maila - mówi w rozmowie z Interią Jacek Pawlewski. "Niech pomysł idzie w świat" Mężczyzna swoim pomysłem postanowił zarazić innych. Początkowo post z opisem działań zamieścił na swoim prywatnym profilu na Facebooku. - Mam ponad tysiąc znajomych, wielu z nich napisało do mnie, że to fajna, potrzebna akcja, że chcą post udostępnić. Wrzuciłem więc to na swój zawodowy profil. Konto nieduże, ale niech pomysł idzie w świat - mówi Jacek Pawlewski. Walka z rosyjską propagandą. "100 maili, żeby Rosjanie otworzyli oczy" Cel oddolnej inicjatywy bydgoszczanina jest prosty. - Chodzi przede wszystkim o to, żeby Rosjanie otworzyli oczy i zobaczyli, jak naprawdę wygląda to, co robi Putin. Jak widzę, co rosyjska telewizja serwuje swoim obywatelom z cyklu "Jak nas witają", "Jacy Ukraińcy są szczęśliwi, że jesteśmy już na miejscu" to nóż mi się w kieszeni otwiera. Jeśli Rosjanie żywią się tylko takimi propagandowymi treściami, to ich spojrzenie na sprawę nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Liczę, że ta krótka wiadomość ode mnie, da komuś do myślenia. Wiem, że Rosjanie są zazwyczaj zdystansowani do zachodu i nieufni. Rosyjska propaganda działa. Ale jak miliony Rosjan dostaną takie maile, to może jakaś część z nich się przebudzi - wierzy Pawlewski. - Prawda jest pierwszą ofiarą wojny i musimy Rosjanom tę prawdę pokazać - dodaje. Dziś od rana pan Jacek organizuje pakiet zdjęć, żeby mailowy przekaz był jeszcze mocniejszy. Do tej pory wysłał około 100 maili. Przyznaje, że nie jest to łatwe ze względu na cyrylicę. - Jestem pokoleniem, które nie zna już rosyjskiego, muszę korzystać z translatora. Trochę to trwa, zanim się wyszuka firmę, one się też powtarzają na tych stronach. Staram się nie pisać tylko do tych "z brzegu" wyszukiwania, wchodzić na piątą, dziesiątą, dwudziestą stronę wyników. Żeby dotrzeć do jak największej liczby osób - tłumaczy. "Nie siedźmy na kanapie płacząc, bo zaraz na tej kanapie możemy mieć gości" By ułatwić akcję "Wyślij Rosjanom maila" w swoim poście wrzuca przykładową wiadomość po rosyjsku. Ale prosi też, by każdy korzystając z translatora, dodał coś od siebie. - "Kopiuj, wklej" nie jest najlepszym pomysłem, bo ktoś może uznać nas za jakieś boty czy wiadomość za spam. Jak dodamy swoje przemyślenia, będziemy bardziej wiarygodni. Kropla drąży skałę. Jeśli każdy w Polsce i na świecie wysłałby Rosjanom 100 maili, to możemy sobie wyobrazić jaka byłaby tego skala. O to chodzi, żeby próbować, żeby działać. Nie obrażać, ale pokojowo uświadamiać Rosjan - zapewnia w rozmowie z Interią Pawlewski. Bo o tym, że każdy na swój sposób i miarę możliwości powinien na tej wojnie "walczyć", pan Jacek jest akurat całkowicie przekonany. Sam działa na wielu płaszczyznach. - 13 marca robimy w Bydgoszczy na Wyspie Młyńskiej akcję pomocową, duży koncert polsko-ukraińskich artystów. Zbieramy środki na życiowy start Ukraińców, którzy do nas dotarli. Oni uciekli tak jak stali, będą potrzebować wszystkiego: od zeszytów dla dzieci po rzeczy codziennego użytku. I my z tych pieniędzy, które zbierzemy, chcemy im to sfinansować - tłumaczy. I dodaje: - Nie możemy usiąść na kanapie i płakać, że jest wojna, a my jesteśmy bezradni. Bo zaraz na tej kanapie możemy mieć gości. I to bynajmniej nie po to, by płakać razem z nami - podsumowuje Jacek Pawlewski.