Ukraińskie władze: Rosja szykuje się do ofensywy. Jesteśmy gotowi
Władze Ukrainy spodziewają się, że w lutym może dojść do ofensywy wojsk rosyjskich, bo "oni lubią symbole", a 24 lutego minie rok od rozpoczęcia pełnoskalowej rosyjskiej inwazji - oświadczył w niedzielę minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow. Armia ukraińska "jest gotowa" – zapewnił. Kilka dni temu, eksperci z amerykańskiego Instytutu Studiów na Wojną wskazywali, że "decydująca operacja ofensywna będzie przeprowadzona w obwodach donieckim i ługańskim".
Ołeksij Reznikow zaznaczył, że chociaż obecnie strona ukraińska nie widzi zgrupowań uderzeniowych agresora, to "oczekuje możliwych ataków" już w tym miesiącu.
- Dlatego, że 24 lutego minie rok, odkąd rozpoczęła się ta napaść, otwarty etap ukraińsko-rosyjskiej wojny, która trwa od 2014 roku, a oni lubią symbolizm. Jesteśmy gotowi, Siły Zbrojne Ukrainy są gotowe, dowództwo wojskowe stale kontroluje sytuację. Dlatego nie ma tu jakichś nieoczekiwanych rzeczy" - powiedział Reznikow na konferencji prasowej.
Jednocześnie minister obrony zaapelował do rodaków, by "ufali wyłącznie informacjom sztabu generalnego", ponieważ pojawia się wiele dezinformacji.
- Pojawiała się informacja, że nocą już będzie atak. I żadnego ataku nie było. Jest bardzo ważne, by słuchać sztabu generalnego, oficjalnego stanowiska. Gdy będzie jasne, że Rosjanie stworzyli zgrupowania uderzeniowe, gdzie, w jakim miejscu, sztab o tym wszystkim wie - zapewnił Reznikow.
Minister obrony powiadomił także, że sytuacja na froncie jest trudna, ale pomimo nasilenia ataków wojsk rosyjskich na wschodzie kraju, siły ukraińskie trzymają obronę.
Informacje o możliwej, nowej ofensywie Rosjan pojawiają się już od kilku tygodni. W połowie stycznia ukraińskie władze podawały, że "rosyjska mobilizacja i zmiany kadrowe świadczą o tym, że wróg szykuje się do kolejnej, szerokiej ofensywy w lutym lub w marcu".
Naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny ocenił wówczas, że "nowa odsłona wojny może rozpocząć się w Donbasie, ale nie da się wykluczyć także ataku w kierunku Kijowa, natarcia od strony Białorusi, a nawet szturmu na południowym odcinku frontu".
11 stycznia niezależne rosyjskie media powiadomiły, że nowym naczelnym dowódcą sił inwazyjnych został generał Walerij Gierasimow, szef sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji, który zastąpił w tej roli generała Siergieja Surowikina.
O tym, że Rosjanie mogą szykować się do kolejnej ofensywy alarmowali również eksperci z amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną. Wskazali, że "decydująca operacja ofensywna będzie przeprowadzona w obwodach donieckim i ługańskim".
Instytut Studiów nad Wojną powoływał się na słowa Andrija Jusowa, przedstawiciela wywiadu wojskowego Ukrainy. Ten stwierdził, że "kraj znajduje w przededniu aktywnej fazy walk i ma ona nastąpić w ciągu najbliższych dwóch miesięcy".
Jusow dodał, że rosyjskie dowództwo będzie zmuszone znacznie zwiększyć liczbę żołnierzy, tak, by przewyższyć liczebnie ukraińskie oddziały. W jego ocenie wynika to ze złego stanu uzbrojenia wrogiej armii.