Rosjanie sami ostrzelali miejscowość Klimowo w rosyjskim obwodzie briańskim, a potem oskarżyli o atak stronę ukraińską - informuje Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. Według niej świadczą o tym przechwycone rozmowy rosyjskich żołnierzy. W opublikowanym nagraniu, które według SBU ma być przechwyconą rozmową rosyjskiego żołnierza z żoną, męski głos mówi, że "to nasi nawalają" w Klimowo. I wyjaśnia, że chodzi o to, by pokazać, że "niby to Ukraińcy prowokują". "To samo (...) działo się podczas wojny czeczeńskiej. W Moskwie wybuchały mieszkania, niby przez terrorystów. W rzeczywistości to byli oficerowie FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji). Przecież teraz oni (Ukraińcy) w żaden sposób nie mogli ostrzelać Klimowa z takiej odległości" - mówił dalej głos na nagraniu. Rosyjskie prowokacje Bezpośrednim pretekstem wybuchu II wojny czeczeńskiej w 1999 roku, była seria zamachów bombowych na budynki mieszkalne w Rosji, w tym w Moskwie. Niektórzy przypisywali je rosyjskim służbom specjalnym - zamachy miały usprawiedliwić rosyjską interwencję w Czeczenii. W czwartek strona rosyjska poinformowała o kilku atakach, do których miało dojść w jej strefie przygranicznej, oskarżając o nie Ukrainę. Centrum ds. walki z dezinformacją przy Radzie Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy ostrzegło, że "Rosja rozpoczęła plan zamachów, by nasilić nastroje antyukraińskie". Media zwracają również uwagę, że dzień wcześniej - w środę - rosyjski resort obrony zagroził uderzeniami na "centra decyzyjne, w tym w Kijowie", jeśli Ukraina będzie atakować cele na terytorium Rosji.