Reklama

Ukraiński MON: Rosja może wykorzystać Naddniestrze do ataku na Mołdawię

Wiceszefowa ukraińskiego resortu obrony Hanna Malar uważa, że Rosja ma plan ataku na Mołdawię. W tym celu miałaby wykorzystać Naddniestrze. - Rejestrujemy obecnie przygotowania lotniska w Tyraspolu - powiedziała Malar.

- Władimir Putin wykorzystuje terytorium Białorusi do prowadzenia agresji przeciwko Ukrainie. Prawdopodobnie istnieje również taki plan wobec Mołdawii. Zwłaszcza, że rejestrujemy obecnie przygotowania lotniska w Tyraspolu do przyjęcia samolotów i wiemy, że rosyjskie wojska, które obecnie znajdują się w regionie naddniestrzańskim w Mołdawii, są w pełnej gotowości bojowej. Wszystkie scenariusze są możliwe i przygotowujemy się do nich - powiedziała wiceszefowa ukraińskiego resortu obrony Hanna Malar, cytowana przez portal informacyjny RBK.

CZYTAJ TEŻ - Naddniestrze. Świat patrzy na "kraj, którego nie ma"

Reklama

Zaznaczyła jednak, że Rosjanie mieli plany, by zorganizować 9 maja paradę zwycięstwa w Kijowie, a Ukraińcy te plany pokrzyżowali.

- Myślę, że 9 maja jeszcze bardziej rozczarujemy rosyjską armię w niektórych obszarach - powiedziała wiceminister. 

Naddniestrze i Mołdawia. Negocjacje z nieuznawaną republiką 

Przed niespełna tygodniem w miejscowości Varnita w Mołdawii, na granicy z separatystycznym, wspieranym przez Rosję regionem Naddniestrza, doszło do rozmów mołdawskiej delegacji z przywódcą samozwańczej "republiki" - podawała "Ukrainska Prawda".

Uwagę zwracał wysoki szczebel delegacji z Kiszyniowa i Tyraspola. Po stronie mołdawskiej w negocjacjach wzięli udział wicepremier ds. reintegracji Mołdawii i Naddniestrza Oleg Serebrian oraz doradca prezydenta Dorin Recean, którzy mieli rozmawiać z przywódcą separatystycznego regionu Wadimem Krasnosielskim.

To pierwsze tego rodzaju spotkanie od początku kadencji prezydenckiej Mai Sandu w Mołdawii czyli od grudnia 2020 roku.

Naddniestrze - zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną separatystyczna samozwańcza republika na terytorium Mołdawii - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.

Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje też około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy. W miejscowości Cobasna w Naddniestrzu, przy granicy z Ukrainą, mieści się posowiecki arsenał z około 20-21 tys. ton amunicji - w większości przeterminowanej. 

W quasi-republice doszło w ostatnich dniach do serii incydentów.

PAP/INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy