Uchodźcy w Warszawie. Chaos na Dworcu Centralnym
Na Dworcu Centralnym w Warszawie wciąż panuje chaos. Ogromne kolejki uchodźców z Ukrainy ustawiają się do kas PKP, punktów informacyjnych czy toalet. Wiele osób jest zagubionych, ale część już odnalazła się w tych ekstremalnych warunkach. Kobiety z małymi dziećmi siedzą pomiędzy bezdomnymi. Nie brakuje natomiast jedzenia - zdaniem wolontariuszy we wtorkowe południe było go nawet za dużo. Przed dworcem - z inicjatywy wojewody - powstaje namiot, z którego będą wydawane posiłki.
Przed samym dworcem jest spokojnie. Na parkingu widać samochody z różnych stron Polski, a także z Ukrainy. Jest wielu policjantów. Od strony al. Jana Pawła II powstaje duży namiot. Jak zapowiedział w poniedziałek wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, będą w nim wydawane posiłki dla uchodźców, "żeby było trochę więcej miejsca w samej hali dworca". O zaangażowanie wojewody apelowały przez kilka ostatnich dni władze Warszawy.
Tysiące uchodźców na Dworcu Centralnym w Warszawie
W samej hali dworca panuje ogromny chaos. Najdłuższe kolejki ustawiają się do kas PKP - uchodźcy mają darmowe przejazdy, ale muszę posiadać bilet. Stoją obładowani torbami i walizkami, z dziećmi, a niekiedy psami na rękach.
Wiele osób jest zagubionych, ale cześć znalazła swoje tymczasowe miejsce - kobiety i dzieci śpią na antresoli, przykrywając się ubraniami, ręcznikami i kocami. Mimo tablicy "strefa ciszy" panuje zgiełk. W kątach porozkładane są zabawki dla najmłodszych czy przedłużacze do ładowania telefonów. Jest nawet miejsce z karmą dla psów i kotów.
Aktualnie nie ma zorganizowanej pomocy instytucjonalnej. Uchodźcom pomagają wolontariusze (nieformalna Grupa Centrum) w odblaskowych kamizelkach - rozdają żywność i napoje, wskazują skąd np. wziąć starter do telefonu. Sami również mówią o dużym chaosie, podkreślają, że sytuacja szybko się zmienia. Na przykład we wtorek w południu było już za dużo jedzenia, dlatego wolontariusze prosili mieszkańców, by obiady zawozić na Dworzec Zachodni.
Sami Ukraińcy, mimo stresu i zmęczenia, są pozytywnie nastawieni - chętnie rozmawiają z dziennikarzami, zgadzają się na zdjęcia.
Bezdomni pomiędzy uchodźcami
Obecną sytuację "wykorzystują" bezdomni, którzy koczują pomiędzy uchodźcami - w normalnej sytuacji byliby wyprowadzani przez ochronę dworca.
Nikt nie wie, jak długo potrwa taka sytuacja. O kryzysie mówią zarówno władze stolicy jak i przedstawiciel rządu - wojewoda mazowiecki.
Powstaną "miasteczka pobytowe" dla uchodźców?
Władze Warszawy domagają się od rządu systemowej pomocy, m.in. relokacji uchodźców już na granicy.
"Niezbędne jest utworzenie we wszystkich większych miastach samowystarczalnych (tj. wyposażonych np. w obsługę medyczną) i mogących przyjąć naprawdę dużą liczbę osób miasteczek pobytowych. Rozproszone, liczące po kilkadziesiąt-kilkaset miejsc punkty będą się zapełniać w kilka godzin po otwarciu (mamy z tym zresztą do czynienia już w tej chwili), a otwieranie kolejnych tego typu placówek będzie jak leczenie poważnych chorób przez naklejanie plastra" - proponuje prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Wojewoda mazowiecki przyznaje, że miejsca noclegowe bardzo szybko się zapełniają. - Dlatego przygotowaliśmy, jedną pod Warszawą w Nadarzynie, a drugą na warszawskim Żeraniu, ogromne hale targowe wyposażone w łóżka, pościel, koce, ale także punkty żywieniowe, punkty zabaw dla dzieci, opiekę psychologiczną - wszystko to, co jest potrzebne ludziom w takiej niezwykle trudnej sytuacji - zapewnił Konstanty Radziwiłł.
- Organizujemy również różnego rodzaju środki transportu. Sprzed Dworca Centralnego i innych dworców odjechało już mnóstwo autobusów zarówno do wszystkich możliwych destynacji w samej Polsce jak i za granice. Nie jest tajemnicą, że sprzed Dworca Centralnego odjeżdżają busy do Berlina czy dalej - podsumował wojewoda mazowiecki.