Szef parlamentu Węgier: Zełenski ma problemy psychiczne
- Potrzebujący wsparcia, jak Ukraina, zwykle proszą grzecznie o pomoc, a nie grożą. Wołodymyr Zełenski ma pewne osobiste, psychiczne problemy - tymi słowami przewodniczący węgierskiego parlamentu László Kövér skomentował apele ukraińskiego przywódcy, by inne państwa rezygnowały z zakupu surowców od Rosji. Polityk z obozu Viktora Orbana stwierdził też, że mniejszość węgierska żyjąca na Zakarpaciu "może mieć trudności" i być może będzie wygnana z terenów, gdzie mieszka "od 1100 lat". Kövérowi odpowiedział przedstawiciel kancelarii Zełenskiego. "Język długi, rozum krótki" - ocenił.
Marszałek parlamentu Węgier László Kövér udzielił wywiadu telewizji Hír w sobotę. Zapytano go, czy Ukraina - po zakończeniu wojny z Rosją - mogłaby przeprowadzić "odwet" na ludności węgierskiej mieszkającej na Zakarpaciu. Rzekoma "zemsta" ze strony ukraińskich władz miałaby być odpowiedzią na naciski Kijowa, by zmusić Węgry do całkowitej rezygnacji z kupowania surowców od Kremla.
- Nie pamiętam, by przywódca kraju, który potrzebuje pomocy, podnosił przeciwko komuś głos, jak to robi Wołodymyr Zełenski - odpowiedział Kövér. Uściślił, że nawiązuje do "apeli" prezydenta Ukrainy skierowanych do rządu w Budapeszcie czy kanclerza Niemiec.
Jak zauważył marszałek, "potrzebujący wsparcia zwykle proszą o nie grzecznie". - Uporczywie, ale proszą, a nie żądają pomocy, albo grożą. Zwykle wygraża się wrogom, a nie tym, z którymi chce się przyjaźnić - stwierdził.
Zdaniem Kövéra w tej sytuacji chodzi o "pewne osobiste, psychiczne problemy", jakie - w jego ocenie - ma Zełenski i z którymi "nie wiadomo, co zrobić". Według niego takie zachowanie przywódcy jest "niezrozumiałe".
Dodał, iż po wojnie mniejszość węgierska w Ukrainie "może mieć trudności" i z tego powodu rząd w Budapeszcie "musi być bardzo ostrożny". - Być może Węgrzy będą musieli opuścić Ukrainę po 1100 latach - ocenił polityk rządzącego Fideszu.
Wypowiedź marszałka Zgromadzenia Narodowego skomentował Andrij Sybiha, zastępca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy. "Lud zawsze jest mądry i od wieków wie, jak odpowiadać na kompletnie niedopuszczalne, prostackie wypowiedzi 'niedopolityków' w rodzaju nieszanownego szefa parlamentu Węgier: 'Winny zawsze ma najwięcej do powiedzenia'" - stwierdził.
Jak dodał, "osła po dźwiękach poznasz, a głupiego po trajkocie". "Język długi, rozum krótki" - przekazał Sybiha.
Oświadczył też, że chciałby usłyszeć opinię Kövéra o spaleniu ludzi żywcem przez węgierskich faszystów w wiosce Koriukówka w obwodzie czernihowskim. Nawiązał w ten sposób do masakry dokonanej tam w marcu 1943 roku przez oddziały SS.
W czwartek ambasadorowie państw członkowskich UE przyjęli szósty pakiet sankcji na Rosję, zakładający m.in. embargo na import ropy naftowej z tamtego kraju, transportowanej drogą morską. Jednocześnie wprowadzono m.in. sankcje personalne na przedstawicieli reżimu Władimira Putina.
Na liście objętych restrykcjami początkowo znajdował się prawosławny patriarcha Cyryl, wspierający agresję na Ukrainę. Z zapisu dotyczącego duchownego UE jednak wycofała się po żądaniach Węgier. Budapeszt groził wetem wobec sankcji, jeśli miałyby dotyczyć Cyryla.