24 lutego Rosja napadła na Ukrainę. Mija tydzień, a sytuacja wciąż jest napięta nie tylko na samym polu walki, ale również w relacjach międzynarodowych. Szef rosyjskiego MSZ spotkał się z mediami i tłumaczył specyficzny punkt widzenia Rosji. - Jestem przekonany, że świat przysłuchuje się Rosji, ale czy nas słyszy, nie wiem. Oczywiście to bardzo złe, kiedy giną ludzie, cywile, kobiety i dzieci, tak jak to było przez osiem lat na Donbasie. Tak jak ma to miejsce w trakcie naszej specjalnej operacji, która powinna położyć kres każdej wojnie, która mogłaby mieć miejsce na terytorium Ukrainy - próbował zamydlać rzeczywistość Ławrow. Szef rosyjskiego MSZ odniósł się do planowanych na czwartek kolejnych negocjacji ze stroną ukraińską. Przypomnijmy, że kilka dni temu doszło do spotkania oficjeli w białoruskim Homlu, a w tym samym czasie Rosjanie ostrzelali Charków. - Rozwiązanie zostanie znalezione, nawet w to nie wątpię. Mamy minimalne warunki, które są znane stronie ukraińskiej. Przedstawiliśmy je w trakcie negocjacji w Homlu, powinno być podobnie dzisiaj. Ukraińska strona znów znalazła powód, by przenieść negocjacje. Prawdopodobnie otrzymują polecenia z Waszyngtonu, bo nie jest to państwo niezależne. Tak czy inaczej negocjacje będą miały miejsce - mówił Ławrow, szerząc rosyjską propagandę. Siergiej Ławrow: Mówimy o pokojowym porządku - Nie możemy więcej pozwalać na to, by z terytorium Ukrainy pochodziła groźba napaści na Federację Rosyjską. Ze strony reżimu kijowskiego takie groźby są - próbował przekonywać. Jakie warunki stawia Federacja Rosyjska? - Nie chodzi tylko o demilitaryzację, denazyfikację, ale też niedopuszczenie, by na tym terytorium miały miejsce przypadki ludobójstwa - twierdził Ławrow, choć społeczność międzynarodowa zgodnie przyznaje, że to Rosja dopuszcza się aktów ludobójstwa. - Należy położyć kres wszelkiej przemocy i dać Ukraińcom możliwość określenia swojej przyszłości. Mówimy o pokojowym porządku, nasze przesłania są jasne. To propozycje oparte na umowach. Kluczowa zasada to prawo do wyboru sojuszników. Żadna organizacja nie ma prawa, by pretendować do roli dominującej w przestrzeni euroatlantyckiej, a tak robi teraz NATO. Mówią nam: "nie martwcie się czy Ukraina wejdzie do NATO, czy jakiś inny kraj, bo to nie będzie dla was żadne zagrożenie". Ale z jakiej racji Zachód miałby określać, co stanowi dla nas zagrożenie, a co nie? - zastanawiał się Ławrow. Ławrow porównał Amerykanów do Hitlera - Stany Zjednoczone przez lata określały na czym ma polegać bezpieczeństwo Europy i stwierdziły, że Nord Stream 2 nie jest potrzebny dla bezpieczeństwa Zachodu. Stwierdziły, że USA same będą dostarczać LNG. Myślę, że nas słuchają, ale nas nie słyszą i dlatego próbują nam narzucić, jak mamy żyć w Europie - powtórzył Ławrow. - Przychodzą mi do głowy różne porównania. Kiedyś Napoleon i Hitler chcieli podporządkować sobie Europę, a teraz podporządkowują ją sobie Amerykanie. Na przykładzie Nord Stram 2 pokazano, jakie jest miejsce UE na scenie międzynarodowej. Po prostu zmuszono Unię do podporządkowania. Gdy przypatrzymy się całej tej sytuacji, to widać, że stworzono scenę jak w Hollywood - jest zło i absolutne dobro. Oczywiście to "dobro" stworzył wiadomy scenarzysta. Jestem przekonany, że ta histeria minie, a nasi partnerzy zachodni się wyszaleją - mówił szef rosyjskiego MSZ, zakłamując fakty. Zobacz także: Echo Moskwy zlikwidowane, bo nazwało wojnę - wojną