- Tutaj szabrują, zabierają dosłownie wszystko, nawet wędki. (...) W wiosce niedaleko stąd nasz żołnierz zgwałcił 15-letnią dziewczynkę. W rosyjskiej armii też, jak widać, nie brakuje głupoty w głowach niektórych durniów - relacjonował wojskowy stacjonujący w obwodzie donieckim, którego podsłuchał ukraiński wywiad. Rosyjski żołnierz podsłuchany. "Powiedział, żebyśmy wzięli łopaty" W dalszej części rozmowy żołnierz opowiadał o dużych stratach osobowych rosyjskich oddziałów. - Nasza trzecia kompania piechoty składa się w 95 proc. z ochotników, ponieważ wszyscy pozostali ludzie nie żyją lub są ranni. Z piechoty właściwie w ogóle nic już nie zostało. Poza tym ciągle dochodzi do omyłkowych ataków na własne pozycje. Zawodzi łączność - słyszy się, że naszych nie ma w jakimś miejscu, a potem wszyscy tam giną - relacjonował. - Absurd. Bywa nawet, że rosyjska artyleria razi ogniem swoją piechotę - dodał wojskowy. Jak podkreślił żołnierz, "to tylko w telewizji wygląda ładnie", a w rzeczywistości to jeden wielki bałagan. - Wszyscy to wiedzą. Gdyby nie było takiego bałaganu w rosyjskiej armii, to dawno by się to już skończyło - podsumowała rozmowę matka żołnierza. Relacja z wydarzeń w Ukrainie NA ŻYWO Rosja a Ukraina. "Szli zdobywać Kijów ze starą teczką" Doniesienia o przestarzałym wyposażeniu sił zbrojnych agresora i nieliczeniu się przez dowódców ze stratami ludzkimi pojawiają się od 24 lutego, czyli od początku agresji Rosji na Ukrainę. "Szli zdobywać Kijów ze starą teczką, w której były kredki, klej i cyrkiel. Ostatni raz widziałem taką teczkę wiele lat temu, gdy byłem studentem. I to w muzeum" - ocenił 20 maja komendant policji w obwodzie kijowskim Andrij Niebytow.