- Jeśli sądzicie, że Instagram, dla mnie jako blogerki, jest tylko źródłem dochodu, to jesteście wielkim błędzie. To całe moje życie, moja dusza. To jest coś, z czym zasypiam i budzę się przez te j... pięć lat. Jakie to teraz stadium? Wyparcie? - pyta swoich followersów rosyjska blogerka. Nagranie zostało udostępnione między innymi przez niezależny białoruski portal informacyjny Nexta. "Jedna z rosyjskich blogerek płacze, że za dwa dni jej Instagram przestanie działać. W ogóle nie przejmuje się tysiącami zabitych, w tym jej rodakami. Oczywiście jej największym zmartwieniem w tej chwili jest to, że nie będzie mogła publikować zdjęć jedzenia z restauracji" - skomentowała Nexta. Brak mediów społecznościowych, McDonalda i herbaty Lipton Każdego dnia kolejne firmy wycofują się z rosyjskiego rynku. IKEA, Volkswagen, Shell, BP, Total, ExxonMobil, McDonald, KFC, Coca-Cola, Heineken - to tylko część z nich. Rosjanie płaczą nie tylko z powodu braku Instagrama, rozpacz wywołuje również brak herbaty albo chipsów. W internecie krąży nagranie, w którym inna blogerka ubolewa nad tym, ze Lipton wycofał się z rosyjskiego rynku. - Dlaczego, do cholery, zbanowali Lipton? Co ja teraz będę piła? Nie ma Liptona. Nie ma Doritos. Nie ma McDonalds. To p... piekło. A co z moimi urodzinami? Co dadzą mi rodzice w prezencie? Papier toaletowy? Albo papier do drukarki? Bo wszystko będzie kosztować jak za ludzką wątrobę - ubolewa. "Jeśli nie byłoby TikToka, pracowałbym w McDonalds" Kilka miesięcy temu rosyjski TikToker Dania Milohin został zapytany w wywiadzie, jak zarabiałby na życie, gdyby nie było Instagrama, TikToka i YouTube. Chłopak po chwili namysłu wskazał, że pracowałby w McDonald's. Ale dziś i to nie byłoby możliwe, zważywszy na to, że McDonald's wycofał się z Rosji. Internauci w komentarzach zwracają uwagę, że żaden z rozpaczających czy narzekających na zachodnie sankcje blogerów nie zająknął się o ich przyczynie, którą jest wywołana przez Rosję wojna w Ukrainie.