Rosyjscy żołnierze "pozdrawiają" Szojgu: Jesteśmy jak mięso armatnie
Rosyjscy żołnierze wzięci do wojska na mocy mobilizacji ogłoszonej przez Władimira Putina i wysyłani na front narzekają, że są zostawieni sami sobie, bez dowództwa. - Jesteśmy jak mięso armatnie - mówił jeden z nich, "pozdrawiając" ministra obrony Siergieja Szojgu. - Mamy tylko automaty i naboje - powiedział. Inni wypominają brak szkoleń. Nagrywają jak oficerowie radzą, by zamiast opatrunków brać podpaski i tampony, a niezbędne apteczki wyjmować... z samochodów.
Pierwsi rosyjscy żołnierze, którzy zostali powołani na front na mocy mobilizacji ogłoszonej przez prezydenta Władimira Putina w poprzednią środę, najprawdopodobniej trafili już na front rosyjsko-ukraiński.
Żołnierze: "Pozdrowienia dla Szojgu"
W sieci pojawiło się nagranie przedstawiające dwóch rosyjskich żołnierzy, którzy znajdują się na pozycji. Z nagrania wynika, że zostali oni niedawno przywiezieni do lasu i zostawieni z niczym.
- Siedzimy w lesie, dopiero co był ostrzał - mówi żołnierz.
- Zostawili nas w lesie - dodaje.
Rosjanie narzekają, że zostali pozostawieni bez zaopatrzenia. - Nie ma my niczego, żadnej elektroniki - mówią żołnierze. Dodają, że nie ma z nimi dowódców.
- Jesteśmy jak mięso armatnie - mówi jeden z wojskowych. - Zostawili nas tu bez niczego - powtarza.
- Pozdrowienia dla Szojgu (Siergieja, ministra obrony Rosji) - mówi drugi z mundurowych.
- Automaty i naboje, to wszystko, co mamy. Siedzimy, czekamy... Zobaczymy, co będzie dalej - mówią.
Ani strzelania, ani taktyki. Bez przeszkolenia na front
W sieci wypowiedział się poborowy wzięty do 1. pułku czołgów: "Oficjalnie powiedzieli nam, że szkolenia przed wysłaniem w strefę działań wojennych nie będzie".
Ze słów żołnierza wynika, że jego wyszkolenie wojskowe jest niemal żadne.
- Dowódca pułku podał, że 29 września wysyłają nas na Chersoń - mówi żołnierz, tłumacząc, że nie było wcześniej żadnych zajęć ze strzelania, teorii czy taktyki.
- Sami decydujcie, co z tym robić dalej - tłumaczy poborowy, zapewne kierując swoje słowa do ludzi, którzy znaleźli się w podobnym położeniu.
Śpią gdzie popadnie, piją, ile się da
W sieci mnożą się nagrania przedstawiające surowe warunki, jakie armia oferuje poborowym. W wielu przypadkach śpią na gołej podłodze, polowych łóżkach lub naprędce skleconych pryczach bez pościeli.
Z jednego z nagrań wynika, że poborowi umieszczani są w zbudowanych z drewna i płyt barakach. Śpią w ubraniach.
Nie brak także przykładów pijaństwa i związanych z tym ekscesów.
"Weźcie od żon tampony. Są dobre na postrzały"
- Śpiwory, maty turystyczne to wszystko jest (wasze) własne. Armia da wam (tylko) mundur i broń, to jest wszystko, co macie. Nic innego nie dostaniecie - tłumaczy oficer na nagraniu zarejestrowanym w bliżej nieokreślonej jednostce w Kraju Ałtajskim, gdzie wzięci do wojska żołnierze odbierali przydziały.
Oficer wyjaśniła żołnierzom, że nie dostaną także zestawów medycznych. Wyposażenie takie jak leki na zatrucia pokarmowe, wodę utlenioną, opaski zaciskowe i inne niezbędne przedmioty powinni zapewnić sobie sami przed wyjazdem.
- Nie wystarczy mi tego dla was wszystkich - mówi kobieta. - Bierzcie ze sobą samochodowe apteczki - tłumaczy, radząc, żołnierzom, że powinni od żon i dziewczyn wziąć na wojnę podpaski i tampony. - Panowie, nie śmiejcie się. Wiecie, co to są tampony i do czego służą? Wpychasz tampon w ranę od pocisku, on się rozszerza i tamuje krwotok - tłumaczy. - Znam to jeszcze z Czeczenii - mówi wojskowa.
- Tam (w Ukrainie) są moi przyjaciele, koledzy, to oni przekazują nam te wszystkie informacje. Musicie zorganizować sobie wszystko tutaj - radzi. - Panowie, sami o siebie zadbajcie - mówi kobieta.