Przede wszystkim szybkość, z jaką armia ukraińska odzyskała tereny na północnym wschodzie kraju, zaskoczyła pod koniec lata ubiegłego roku wielu zachodnich analityków wojskowych. W ciągu kilku dni ukraińscy żołnierze wyzwolili wtedy region Charkowa. Szczególnie w walkach wokół małego miasta Kupiańsk ukraińska armia szybko posunęła się o 90 kilometrów w głąb terytorium okupowanego przez Rosję. Głównym kluczem do tego militarnego sukcesu było współdziałanie czołgów, artylerii i użycie dronów dla rozpoznania - co razem pozwoliło na szybką ofensywę. "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ukraina,gsbi,3144" title="Ukraina" target="_blank">Ukraina</a> pokazała w bardzo udanym zmechanizowanym posunięciu w kierunku Kupiańska, że jest zdolna do walki połączonymi rodzajami wojsk" - mówi w rozmowie z "DW" ekspert ds. Ukrainy Nico Lange z Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Komunikacja i koordynacja "Połączone rodzaje wojsk" (ang. combined arms) to coś w rodzaju wojskowego DNA <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-nato,gsbi,1028" title="NATO" target="_blank">NATO</a> z czasów zimnej wojny. Oznacza to współdziałanie czołgów, bojowych wozów piechoty, wspieranych przez artylerię, a dziś także przez drony" - wyjaśnia Lange. Jak tłumaczy, te połączone są ze sobą dzięki stałej komunikacji w skoordynowanych operacjach. Strategia ta sięga czasów pruskiego reformatora wojskowego Carla von Clausewitza z początku XIX wieku i do dziś jest wykładana na zachodnich akademiach wojskowych. Z kolei analityk wojskowy Yigal Levin uważa, że "Rosja pokazała w czasie wojny w Ukrainie, że nie potrafi przeprowadzić bitwy połączonymi rodzajami wojsk". W wywiadzie dla "DW" były oficer izraelskiej armii i znany bloger wojskowy mówi, że Rosjanie próbowali wdrożyć tę koncepcję, ale do sukcesu zabrakło im "kompetentnych dowódców" i "dobrej koordynacji między poszczególnymi jednostkami". Właśnie komunikacja i koordynacja kuleją w rosyjskiej armii. Dzieje się tak dlatego, że Rosja "odziedziczyła szkielet, strukturę organizacyjną armii radzieckiej" - mówi Levin. Z kolei armia ukraińska, która również wyłoniła się ze Związku Radzieckiego, od czasu "agresji Kremla w 2014 roku" korzysta z amerykańskich i kanadyjskich programów szkoleniowych, zwłaszcza dla młodych ukraińskich dowódców - mówi bloger wojskowy. Ponadto "setki tysięcy Ukraińców zdobyły od 2014 roku doświadczenie na froncie". Zachodnie czołgi "Jeśli Ukraina dostanie teraz więcej czołgów i bojowych wozów piechoty, to będzie w stanie zorganizować jednostki, które mogłyby dokonać takich przełomów również na południu czy na wschodzie" - analizuje Nico Lange. Ekspert ds. Ukrainy ma na myśli zachodnie bojowe wozy piechoty AMX-10 RC z Francji, Bradley z USA oraz Marder z Niemiec. Berlin chce dostarczyć 40 sztuk. Teraz dyskusja toczy się o czołgi. Wielka Brytania potwierdziła zamiar dostarczenia armii ukraińskiej Challengera 2, pierwszego zachodniego głównego czołgu według standardów NATO. Od kilku dni w Niemczech toczy się gorąca debata o dostarczeniu Ukrainie czołgów <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/marki-i-produkty-leopard-2,gsbi,3610" title="Leopard 2" target="_blank">Leopard 2</a>, czego chce m.in. Polska. Jako, że jest to czołg produkcji niemieckiej, to zgodę na taki eksport broni do strefy działań wojennych musi wyrazić rządowa Federalna Rada Bezpieczeństwa pod przewodnictwem kanclerza <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-olaf-scholz,gsbi,13" title="Olafa Scholza" target="_blank">Olafa Scholza</a>. 20 stycznia br. 50 sojuszników USA zebranych w Grupie Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy spotka się ponownie w amerykańskiej bazie wojskowej Ramstein w Niemczech. Bardzo prawdopodobne jest, że niemiecki rząd znajdzie się pod dalszą presją w sprawie wysłania Ukrainie czołgów. Szczególnie w obliczu zaciętych walk wokół Sołedaru i Bachmutu widać, że rosyjskie siły zbrojne wywierają coraz większą presję na tamtejszych ukraińskich żołnierzy. Rosjanie opłacają to jednak dużymi stratami, w tym dopiero niedawno zmobilizowanymi żołnierzami. Wielu w Ukrainie nazywa ten odcinek frontu "maszynką do mięsa", nawiązując do brutalnej wojny pozycyjnej z czasów I wojny światowej. Przeciwwaga dla rosyjskiej przewagi Dla Michaela Kofmana dalszy rozwój sytuacji na froncie wschodnioukraińskim jest trudny do przewidzenia. "Rosyjska armia w pewnym stopniu wykorzystała mobilizację" - powiedział ekspert ds. Rosji, doradzający amerykańskiej marynarce wojennej w swoim najnowszym podkaście o sytuacji w Ukrainie. Wątpi on, czy siły rosyjskie są gotowe do dalszych poważnych ofensyw poza Bachmutem. Z kolei Ukraina osiągnęła "tylko skromne zyski od jesieni ubiegłego roku, ale to nie musi oznaczać, że kolejna ofensywa nie będzie udana" - powiedział Kofman. Wielu zachodnich analityków zgadza się, że Ukraina i Rosja przygotowują się do nowych ofensyw. "Z napływem nowo zmobilizowanych żołnierzy Rosja będzie miała pewne zdolności ofensywne w 2023 roku" - ocenia australijski bloger wojskowy Mick Ryan. Ale były generał dywizji zauważa też, że prezydent Rosji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> "nie ma już takich zasobów, jakie miał w lutym 2022 roku". Gdyby Ukraina miała zachodnie czołgi i bojowe wozy piechoty, mogłaby je rozmieścić obok innych dostarczonych już zachodnich systemów broni - np. niemieckich czołgów przeciwlotniczych Gepard, mobilnych systemów artyleryjskich Panzerhaubitze 2000 oraz amerykańskich wyrzutni rakiet HIMARS - które zgodnie z zachodnią logiką uzupełniają się jako "połączone rodzaje wojsk". - Dzięki szybkości i mobilności ukraińskie siły zbrojne mają nadrobić przewagę militarną Rosji w sprzęcie i żołnierzach. Pod warunkiem, że "szybko pójdzie" z dostawami czołgów - mówi niemiecki ekspert ds. Ukrainy Nico Lange. Redakcja Polska Deutsche WelleAutor: Frank Hofmann