"Nasze małe embargo". Tak Polacy utrudniają życie rosyjskiemu i białoruskiemu biznesowi
Chociaż od lat jego firma obsługiwała Białorusinów i Rosjan, przedsiębiorca ze Śląska odprawił w weekend z kwitkiem 30 wschodnich ciężarówek. - To nasze małe embargo. Niewielka rzecz, ale tego wymaga przyzwoitość - tłumaczy w rozmowie z Interią pan Piotr. Nie on jeden zdecydował się na bojkot rosyjskich i białoruskich kontrahentów.
Sygnały od kolejnych firm, które rezygnują ze współpracy z Rosjanami płyną do Północnej Izby Gospodarczej. Ta całkowicie takie gesty popiera. - Handlowanie z agresorem to rzecz kompromitująca. Nie robi się interesów z ludźmi, którzy mają w pogardzie ludzkie życie - podkreśla prezes PIG Hanna Mojsiuk. Z ustaleń Interii wynika, że to dopiero początek oddolnych sankcji.
Pan Piotr prowadzi firmę produkującą podzespoły do maszyn, które sprzedaje i transportuje po całej Europie. Jego kontrahenci to duże, poważne firmy. Wśród nich białoruskie i rosyjskie. Od ubiegłego tygodnia ta współpraca zaczęła go jednak uwierać.
W sobotę, 5 marca, pan Piotr pisze na swoim Twitterze: "Być może przesadzę, ale rozważam bardzo mocno, ba, jestem pewny, że w poniedziałek wypowiem umowy transportowe firmom z Białorusi i Rosji, łącznie pięć firm, w trybie natychmiastowym. Takie małe embargo, ale wydaje mi się, że ważne".