Informacja ze strony Białego Domu pojawiła się około godziny 21:30 czasu polskiego. "Przewidywaliśmy taki ruch ze strony Rosji i jesteśmy gotowi natychmiast zareagować" - czytamy w komunikacie Jen Psaki, rzeczniczki Joe Bidena. Konflikt Rosja-Ukraina. USA reagują na decyzję Moskwy "Prezydent Biden wkrótce wyda zarządzenie, które zabroni osobom z USA nowych inwestycji, handlu i finansowania w tak zwanych regionach Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej na terytorium Ukrainy" - dodano. Według komunikatu Białego Domu rozporządzenie Joe Bidena zakłada również nałożenie sankcji na każdą osobę, która chciałaby prowadzić interesy na terytorium Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. "Departamenty Stanu i Skarbu wkrótce podadzą dodatkowe szczegóły. Wkrótce ogłosimy również dodatkowe środki związane z dzisiejszym rażącym naruszeniem międzynarodowych zobowiązań Rosji" - napisała w oświadczeniu Jen Psaki. Kryzys Rosja-Ukraina. Psaki: To oddzielne sankcje Rzeczniczka Białego Domu podkreśliła przy tym, że wspomniane sankcje, związane z terenami Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, są oddzielne od tych, które rząd Stanów Zjednoczonych wraz z europejskimi liderami zapowiedziały w razie agresji Rosji na Ukrainę. "Nadal ściśle konsultujemy się z sojusznikami i partnerami, w tym z Ukrainą, w sprawie dalszych kroków i trwającej eskalacji napięcia ze strony Rosji" - zaznaczono. Wojna Rosja-Ukraina jest możliwa? Putin o niepodległości Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej W poniedziałek 21 lutego prezydent Rosji Władimir Putin wygłosił orędzie do narodu, w którym poinformował, że podpisał on dekret uznający niepodległość Donieckiej oraz Ługańskiej Republiki Ludowej. Jak tłumaczył Putin, Ukraina mogłaby, dzięki spadkowi z czasów ZSRR, pozyskać broń jądrową. - Wówczas zmieni się zasadniczo sytuacja w Europie i sytuacja dla Rosji. Nie możemy na to nie reagować - dodał. Prezydent Rosji przekonywał też, że po odsunięciu Janukowycza od władzy - co nazwał "zamachem stanu" - na Ukrainie doszło do "pogromów", "przemocy" i prześladowań, a siedem lat po tych wydarzeniach Ukraina jest "podzielona".