Szymon Hołownia, dziś polityk i lider Polski 2050, w przeszłości dziennikarz i publicysta, autor książek o tematyce religijnej, odniósł się do wywiadu papieża w obszernym komentarzu zamieszczonym na Twitterze. "Nie tylko mi chyba, a zawsze byłem wielkim fanem tego papieża i pokładałem w nim olbrzymie nadzieje, ręce opadają teraz z cichym szelestem, gdy słucha jego geopolitycznych komentarzy" - wskazuje Hołownia. Jak pisze, długo zastanawiał się, dlaczego. "Dziś myślę, że to kwestia miejsca w czasie, w którym ustawiamy komentującego" - ocenia. Zdaniem Hołowni papież Franciszek "zdaje się patrzeć już z perspektywy następnego, lepszego świata, w której faktycznie każdy wystrzał - niezależnie od tego, kto strzela - jest wybojem na drodze, opóźniającym nas w drodze do celu"."Patrzy z perspektywy spowiednika, który - rzecz dla normalnego śmiertelnika niewyobrażalna - odpuszcza czasem grzechy różnym Hessom, Frankom, gwałcicielom, mordercom. Nie dotykając krwi i łez, które pozostawili" - czytamy w komentarzu. Papież Franciszek o "szczekaniu" NATO i Rosji. "Zgrzytu powód drugi" Jak zauważa Hołownia, wiara nakazuje papieżowi szukać dobra w każdym człowieku. "Nawet w Putinie. Do końca nie zamykać mu dróg. Bo Jezus też wybaczył swoim mordercom" - pisze. I tu - jak zauważa - "mamy zgrzytu powód drugi". "Jezus wybaczył SWOIM mordercom. Zachęcał wszystkich, żeby u siebie postępowali tak samo. Ja mogę i powinienem (choć opornie mi to idzie) wybaczać tym, którzy zrobili mi zło. Ale nie mogę przecież zaocznie wybaczyć im w imieniu kogokolwiek innego. A już najgorszą strategią jest przybranie postawy rodzica - symetrysty: Jasiu odciął rękę Kaziowi, ale Kazio też jest trochę winny, bo po co ją wyciągał" - wskazuje polityk. Dalej przytacza zdanie papieża Franciszka: "Wszyscy jesteśmy winni", zaznaczając, że zostało one wyrwane z szerszego kontekstu. Zauważa jednak: "W Wielkanoc zaowocowało [ono] memem z papieżem mówiącym: 'Czepiacie się Piłata, a Jezus też był trochę winny'". "Czcze heheszki?" - pyta Hołownia. I zaraz odpowiada: "No nie do końca". "Bo mógł Jezus z Piłatem rozmawiać milej? No mógł. Mógł trochę bardziej dyplomatycznie, a nie tak obcesowo wyjeżdżać ówczesnym religijnym politykom? No mógł. Jak się uprzesz - zawsze coś znajdziesz, a to że ktoś miał traumę w niemowlęctwie, a to że był zły biomet, a to że tamten prowokował, a to, że to, a to że tamto" - komentuje. Dalej przytacza przykład matek osób skazanych za ciężkie przestępstwa. "Zawsze będą ich tłumaczyć, bo to ich - matczyne - zadanie" - wskazuje. "Rozumiem, że papież, w imieniu Boga, chce teraz przyjąć postawę takiej matki. Tyle że te, które ja poznałem, pisały też często listy do ofiar swoich synów i córek. Czasem ich szukały i na kolanach, ze łzami błagały o przebaczenie, pytając, jak mogą zadośćuczynić. Brały kredyty, żeby ze swoich emeryckich groszy spłacić to, co zostało ukradzione" - zauważa. Szymon Hołownia: Słowa nic nie kosztują, modlitwa też Jak zaznacza polityk, "słowa nic nie kosztują, zapewnienie o modlitwie też", a odpowiedzialność za dziecko należy wziąć "z całym brzemieniem". Dalej Hołownia przypomina, że papież wysłał do Ukrainy z pomocą i darami kard. Konrada Krajewskiego, "swojego najlepszego człowieka". "Co innego pomoc, co innego odpowiedzialność" - zauważa. I pyta, czy papież jest gotów, by tę odpowiedzialność "wziąć na serio, nie retorycznie, na siebie?" i oddać Ukraińcom "setki miliardów dolarów, które im (Putin - red.) bezczelnie ukradł, zniszczył owoce ich pracy?". Przypomina też o katolickich warunkach sakramentu pokuty, według których nie można rozgrzeszyć, gdy nie ma postanowienia poprawy i gotowości naprawienia krzywd. "To Rosjanie, to Putin stoją dziś po stronie zła, szatana" "A krzywdy tu naprawdę nie rozkładają się symetrycznie. Nie wiem jak papież, ale ja nie słyszałem o gwałconych teraz przez Ukraińców masowo Rosjankach, o zabijanych setkami rosyjskich dzieciach. O bombardowanych przez Ukraińców szpitalach i palonych rosyjskich miastach, o rabowanym dobytku całego życia" - wylicza. I wskazuje: "To Rosjanie, to Putin stoją dziś po stronie zła, szatana". "I nikt nikomu nie broni akademickiej wiary w to, że szatana można nawrócić, ale w praktyce - nie czas na symetryzm, i na politykę: 'nie pojadę teraz do Kijowa, wyślę ludzi, ja pojadę pogadać z Antychrystem'. Nie wiem, może ja jakoś już nie rozumiem obecnej ewolucji kościelnej doktryny, ale zakładałbym, że Jezus poszedłby najpierw opatrywać pobitego i zgwałconą, a nie powiedział: 'momencik, najpierw muszę dostać audiencję u gwałciciela, może poczuł się sprowokowany?'" - komentuje. Dalej zauważa, że ma inna perspektywę niż papież, bo ma dzieci. "I gdyby ktoś próbował zrobić im krzywdę, bez wahania złamałbym piąte przykazanie (choć ono akurat w oryginale brzmi: "Nie popełnisz morderstwa", nie sądzę, żeby była nim obrona konieczna). I naprawdę nie wiem, czy potrafiłbym wybaczyć i szukać dobra w agresorze, tłumaczyć, że może ktoś mu robił hałas pod drzwiami" - pisze. Zdaniem Hołowni "całe nasze życie, również życie chrześcijanina, to żadne tam popylanie na obłoczku i anielskie pienia", a "nieustanne bolesne zderzanie ze sobą ideałów nie z tego świata, z realiami tego świata, w nadziei, że ten stanie się od tego bardziej jak tamten, lepszy". "Papież Franciszek jest dziś w niebie, my na ziemi" Papież Franciszek w swoich wywiadach o Rosji przypomina Szymonowi Hołowni "klasyków naszego liberalizmu, którzy do mas niezamożnych Polaków mówili z przyganą: 'Przestańcie być biedni!'". "No, jesteśmy biedni. Nie wybaczamy w imieniu zaatakowanych sąsiadów, bo to jest ich prawo, ich łaska. A jeśli mamy do wyboru - "szczekające pod drzwiami" NATO i dialog ze ścianą, czyli z mordercą Putinem, wybierzemy bez wątpliwości to pierwsze. Jeśli będzie trzeba strzelać do kogoś, kto będzie gwałcił i mordował naszych bliskich - będziemy strzelać" - pisze. "Jeśli to spotka sąsiada, pomożemy sąsiadowi, żeby on mógł strzelać" - zaznacza. Jak wskazuje, papież będzie mógł użyć argumentu, że "Jezusa też nie rozumieli, gdy mówił trudne rzeczy". Zaznacza jednak, że "wierzy, że (Franciszek - red.) tak nie powie, bo ma na tyle poczucia autorealizmu, iż wie, że choć Jezusa głosi, to Nim nie jest". "Papież Franciszek jest dziś w niebie, my na ziemi. Może nasze drogi kiedyś się w tej sprawie przetną, może nie, zobaczymy. On niech robi swoje, my swoje. Nie musimy się zgadzać, ani nawet rozumieć. Warto jednak byśmy pamiętali, że naszym sędzią będzie w tej sprawie nie idea, nie abstrakcja, nie Bóg nawet, a każde kolejne zabite na tej wojnie dziecko" - konkluduje Hołownia.