Brytyjski premier Boris Johnson powiedział w sobotę, że obawia się, iż ze względu na gospodarcze konsekwencje wojny dla Europy Ukraina może być poddawana naciskom, aby zawarła z Rosją układ pokojowy, który nie leży w jej interesie. - Zbyt wiele krajów mówi, że jest to europejska wojna, która jest niepotrzebna (...), więc presja będzie rosła, aby zachęcić Ukraińców - być może wymusić - do zawarcia niekorzystnego pokoju - powiedział Johnson dziennikarzom w stolicy Rwandy, Kigali, gdzie bierze udział w szczycie Wspólnoty Narodów. Jak dodał, konsekwencje tego, że prezydent Rosji Władimir Putin będzie mógł dopiąć swego na Ukrainie, będą zagrożeniem dla bezpieczeństwa międzynarodowego i doprowadzą do "długotrwałej katastrofy gospodarczej". Johnson: Tempo rosyjskiej inwazji osłabnie Brytyjski premier w środę udzielił wywiadu czterem europejskim gazetom: francuskiej "Le Monde", włoskiej "Corriere della Serra", hiszpańskiej "El Mundo" i niemieckiej "Sueddeutsche Zeitung". W rozmowie zaznaczył, że siły rosyjskie posuwają się naprzód w Donbasie, siejąc zniszczenie, ale kosztem żołnierzy i broni. "Nasza służba wywiadu obronnego uważa jednak, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy Rosja może dojść do punktu, w którym nie będzie miała już żadnego impetu, ponieważ wyczerpie swoje zasoby" - powiedział Johnson. "W takim razie musimy pomóc Ukraińcom odwrócić dynamikę. Będę o to apelował na szczycie G7 w Niemczech" - zapowiedział wtedy szef brytyjskiego rządu. "O ile Ukraińcy są w stanie rozpocząć kontrofensywę, należy ją wesprzeć. Sprzętem, którego od nas oczekują" - oświadczył.