"Codziennie decydujemy o nowych projektach, w sprawie systemów kolejowych, renowacji centrów miast, programów badawczych. Czasami mamy problemy, orientujemy się, że jest korupcja i musimy prosić o zwrot pieniędzy. Jeśli jest dyskusja w tej sprawie z krajem członkowskim, regionem, czy lokalnymi władzami lub instytucją badawczą, to sprawa może trafić do sądu. Z tego powodu potrzebujemy obiektywnych, niezależnych sądów. Potrzebujemy sądów, które nie są zależne od rządu" - mówił Oettinger podczas spotkania z unijnymi korespondentami w Brukseli. Jak argumentował, praworządność w krajach członkowskich jest warunkiem koniecznym dla realizacji programów i wypłaty funduszy z UE. "Z tego powodu równolegle do projektu wieloletniego budżetu przedstawiliśmy propozycję prawną, która mówi o tym, że jeśli zobowiązanie do przestrzegania praworządności nie jest przestrzegane, musimy zablokować całkowicie lub częściowo finansowanie naszych programów" - podkreślał. KE będzie "dokładnie i pieczołowicie" analizować każdy przypadek Mówiąc o procedurze ewentualnego postępowania wobec kraju, który łamie praworządność i któremu chce obciąć fundusze, KE wyjaśniła, że stroną inicjującą i nadzorująca jej przebieg będzie właśnie ona, jednak o ostatecznym zastosowaniu środków dyscyplinujących będą decydowały już państwa członkowskie. W kwestii uruchomienia procedury KE będzie jednak "zasięgać opinii" takich organów i instytucji, jak Trybunał Sprawiedliwości UE czy Komisja Wenecka, i "niezwykle dokładnie i pieczołowicie" badać każdy przypadek. Zasada odwróconej większości kwalifikacyjnej Jak informowała KE, do uruchomienia sankcji nie będzie potrzebna jednomyślność w Radzie UE. Głosowania będą się odbywać na zasadzie tzw. odwróconej większości kwalifikowanej: decyzja KE zostanie uznana za przyjętą, jeśli głosujący nie odrzucą jej odpowiednią większością głosów, co uniemożliwi zastosowanie ewentualnego weta. Oettinger przypominał we wtorek, że również przyjęcie propozycji legislacyjnej w tej sprawie wymagać będzie większości kwalifikowanej wśród państw członkowskich, a nie jednomyślności tak, jak to jest w przypadku wieloletniego budżetu. Decyzja przed wyborami do PE? Komisarz mówił też, że jest co najmniej 50 proc. szans, że wieloletnie ramy finansowe uda się przyjąć przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. KE wielokrotnie przestrzegała, że jeśli tak się nie stanie, zagrożona będzie realizacja wielu programów, bowiem po wyborach eurodeputowani będą zajęci zatwierdzaniem nowej KE, czy formowaniem składu poszczególnych komisji PE, co spowoduje opóźnienia w przyjęciu budżetu. Oettinger ma nadzieję, ze szefowie państw i rządów krajów unijnych na grudniowym szczycie będą podejmowali decyzje w sprawie szczególnie drażliwych kwestii odnoście kształtu unijnej kasy i umożliwią dalsze intensywne negocjacje na początku 2019 r. "Decyzja przed wyborami byłaby jasnym sygnałem dobrego zarządzania. Pokazałaby, że pomimo wszystkich różnic pomiędzy krajami opowiadającymi się za lepszym wydatkowaniem i przyjaciółmi spójności, Północą i Południem, Wschodem i Zachodem możemy podjąć decyzję na rzecz UE" - przekonywał. Kandydat na szefa KE Komisarz mówił też o wyborze kandydata wiodącego na szefa KE. Udzielił on publicznego poparcia szefowi Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim Manfredowi Weberowi, który również jest Niemcem. Jak przekonywał, jako polityk i członek władz <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-cdu,gsbi,1020" title="CDU" target="_blank">CDU</a> w Niemczech ma on nie tylko do tego prawo, ale także demokratyczny obowiązek. EPL, której członkiem są zarówno Oettinger jak i Weber, będzie wybierała kandydata na swojego pretendenta do objęcia stanowiska szefa KE na jesiennym kongresie. Na początku września mija termin zgłaszania kandydatur. Z Brukseli Krzysztof Strzępka