- Demokratyczne państwo prawa oznacza, że rządzący mają też granice. Większość parlamentarna nie może robić, co jej się żywnie podoba; musi ona być też poddana kontroli innych instytucji, takich jak niezawisłe sądy - powiedział w rozmowie z Agnieszką Waś-Turecką i Jowitą Kiwnik Parganą niemiecki europoseł Elmar Brok.Brok podkreślił, że "istnieją pewne wymogi co do członkostwa w UE, a poszanowanie praworządności jest jednym z podstawowych warunków".W programie Studio Europa, realizowanym wspólnie przez Interię i Deutsche Welle w Brukseli, europoseł PiS Kosma Złotowski zaznaczył, że "problem z praworządnością mają te rządy, które nie są lubiane przez rządy państw sąsiednich". - Współczesne prawo rozwija się w takim dość dziwnym kierunku. Sędziowie potrafią powiedzieć, że to ustawy albo prawo jest suwerenem, a nie naród. Z tym się fundamentalnie nie zgadzam. To jednak naród jest suwerenem. (...) Naród ma prawo podejmować swoje decyzje, wybierać większości parlamentarne. Te większości parlamentarne są owszem zobowiązane do przestrzegania prawa, ale mogą je też zmieniać - przekonywał Złotowski. - Politycy muszą mieć możliwość zmiany prawa - podkreślał. Innego zdania był niemiecki europoseł. - Demokratyczne państwo prawa oznacza, że rządzący mają też granice. Parlamentarna większość nie może wszystkiego - stwierdził. - Polityczna większość nie może decydować o wszystkim, czym jest prawo. To jest demokracja socjalistyczna, a nie demokracja. Jeżeli parlamentarzyści stanowią prawo, które nie jest kontrolowane przez żadną inną instancję, to jest to dyktatura większości. Nauczyła nas tego historia naszych krajów i dlatego w UE obowiązuje podział władz. Sądy muszą być niezależne od parlamentu, one muszą kontrolować większość. Jeżeli będziemy podważać tę zasadę, że naród jest ważniejszy od prawa, to jest właśnie dowód, że nasze troski, nasz niepokój jest słuszny - argumentował Elmar Brok. Stosunki polsko-niemieckie Brok przyznał ponadto, że stosunki polsko-niemieckie są ostatnio napięte. - Istnieją trudności, żądania, które trudno zrozumieć. Są sugestie, jakby niemiecka polityka chciała nad kimś panować, sięga się do stereotypów z czasów komunistycznych, straszy się Niemcami - powiedział.- Ja myślę, że pan poseł przesadza, w Polsce nie straszy się Niemcami. Nasze stosunki nie są może najlepsze, ale tak jest z sąsiedzkimi krajami, które od czasu do czasu mają sprzeczne interesy - odpowiedział Złotowski. W tym kontekście polski europoseł wymienił kwestię budowy Nord Stream 2. - Rosja buduje ten rurociąg, chociaż gdyby robiła to na lądzie, byłoby trzy razy taniej. To daje do myślenia. (...) My staramy się temu przeciwdziałać, budując inne gazociągi, budując gazoport, ale co z Ukrainą? Ukraina zostaje tutaj odcięta i zesłana na pastwę Rosji. To z całą pewnością rzuca cień na polsko-niemieckie stosunki - podkreślał Kosma Złotowski. Nord Stream 2 - jeden z punktów zapalnych Obaj deputowani zgodzili się, że jest to jeden z punktów zapalnych na linii Polska-Niemcy. - Osobiście zawsze mówiłem w mojej partii, że jestem przeciwko Nord Stream 2 i zawsze żądałem debaty na ten temat w Niemczech - przyznał Brok. Gazociąg ma powstać do końca 2019 roku. Dziennikarki pytały europosłów, czy widzą jakąkolwiek szansę na zastopowanie tego projektu przy tak silnym poparciu rządu niemieckiego. - Ja takiej szansy nie dostrzegam. Prawdopodobnie ten gazociąg zostanie wybudowany. Ale my oczywiście będziemy się zaopatrywać z innych źródeł w gaz, nie tylko dzięki Nord Streamowi - stwierdził Kosma Złotowski. - To zależy od tego, czy uda się przyjąć nowe regulacje prawne Komisji Europejskiej. Nieeuropejskie firmy takie jak Gazprom będą musiały spełnić inne warunki niż europejskie. I tutaj potrzebujemy zmian, potrzebujmy gotowości RE, żeby zmienić to prawodawstwo - stwierdził z kolei Elmar Brok. Niemiecki eurodeputowany podkreślił też, że najważniejsza jest dywersyfikacja, "by korzystać z możliwie wielkiej liczby źródeł. - I w Niemczech mamy już 40 proc. ze źródeł odnawialnych. I trzeba zwrócić uwagę że 10 do 12 proc. będziemy mieli z Rosji, więc nie rozumiem dlaczego w Polsce dalej buduje się elektrownie węglowe, które będą pracować na rosyjskim węglu - powiedział europoseł. Rozmowę w ramach programu "Studia Europa" przeprowadziły Agnieszka Waś-Turecka (Interia) oraz Jowita Kiwnik Pargana (Deutsche Welle).