W głosowaniu wzięło udział 454 posłów. Wniosek o przeprowadzenie referendum poparło 222 posłów, 232 - było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Bezwzględna większość głosów konieczna do przyjęcia wniosku wynosiła 228 posłów.Po głosowaniu obecna na sali obrad inicjatorka wniosku o referendum Karolina Elbanowska oraz goście na galerii sejmowej zaczęli skandować: "Hańba, wstydźcie się!". Z kolei Tomasz Elbanowski trzymał transparent z napisem: "Dzieci nie mają prawa głosu". Pod wnioskiem podpisało się prawie milion osób Autorzy obywatelskiego wniosku o przeprowadzenie ogólnopolskiego referendum edukacyjnego ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców chcieli, by obywatele odpowiedzieli w nim na pięć pytań. Brzmią one: 1. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków? 2. Czy jesteś za zniesieniem obowiązku przedszkolnego pięciolatków? 3. Czy jesteś za przywróceniem w liceach ogólnokształcących pełnego kursu historii oraz innych przedmiotów? 4. Czy jesteś za stopniowym powrotem do systemu: 8 lat szkoły podstawowej plus 4 lata szkoły średniej? 5. Czy jesteś za ustawowym powstrzymaniem procesu likwidacji publicznych szkół i przedszkoli? Pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum podpisało się prawie milion osób. Głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja - Rząd powinien słuchać głosu obywateli, którzy negatywnie oceniają polską edukację i nie chcą, by sześcioletnie dzieci uczyły się w szkołach podstawowych - mówili posłowie opozycji tuż przed głosowaniem dot. referendum ws. obowiązku szkolnego 6-latków. - Wbrew temu, co mówi Platforma Obywatelska inicjatywa ws. referendum nie jest populistyczna. To inicjatywa ludzi odpowiedzialnych i bezinteresownych, którzy działają na rzecz dobra polskiej szkoły - powiedział poseł <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-kazimierz-ujazdowski,gsbi,1817" title="Kazimierz Ujazdowski" target="_blank">Kazimierz Ujazdowski</a> (PiS). Według niego dotychczasowe opowiadanie się rządzącej koalicji przeciwko referendum jest "przejawem wrogości wobec opinii publicznej". "To głosowanie jest głosowaniem za demokracją" Poseł SLD Artur Ostrowski stwierdził, że rząd i premier Donald Tusk przeprowadzając od 2009 r. reformę obniżenia obowiązkowego wieku szkolnego zignorował to, co się dzieje w polskiej oświacie. Przypomniał, że SLD proponuje realizować obowiązek szkolny dla sześciolatków wyłącznie w tych placówkach, gdzie one się już uczą. - Dlaczego rząd obawia się ogólnonarodowej dyskusji na temat edukacji? - pytała poseł Marzena Wróbel (SP). Jej zdaniem to rodzice są najbardziej uprawnieni do wypowiadania się na temat charakteru polskiej edukacji. Powołując się na ostatnio opublikowany raport NIK w sprawie przygotowania szkół dla sześciolatków, Wróbel podkreśliła, że polskie szkoły nie są infrastrukturalnie przygotowane na przyjęcie sześciolatków. - To głosowanie jest głosowaniem za demokracją - mówił poseł TR Piotr Paweł Bauć. Jego zdaniem rząd nie chce i boi się referendum, ponieważ "trzeba byłoby wstać i przekonywać ludzi, a nie komisje sejmowe". Tusk: Nie przegłosujemy w referendum tego, że szkoły będą idealne Nie przegłosujemy w żadnym referendum tego, że wszystkie polskie szkoły i przedszkola będą idealne, to jest wysiłek, który musimy pokonywać każdego dnia - powiedział w Sejmie premier Donald Tusk tuż przed głosowaniem dot. referendum ws. obowiązku szkolnego 6-latków. Premier podkreślił, że o inicjatorach referendum w sprawie 6-latków trzeba się wypowiadać z szacunkiem i respektem, bez zbędnych politycznych emocji. - Kiedy słyszę z ust posła SLD słowa i satysfakcję, że kwestia referendum i 6-latków, to jest sposób na rozkręcenie koalicji, to ręce opadają - ocenił. Zdaniem Tuska trzeba rozmawiać o tym, w jaki sposób zapewnić optymalną edukację, opiekę i komfort dzieciom w szkole, szczególnie w nauczaniu początkowym. - Wysoka Izba przegłosowała decyzję, że w Polsce, podobnie jak w przygniatającej większości państw naszego kontynentu, dzieci będą się uczyły w szkole od szóstego roku życia, to było w roku 2009 - przypomniał premier.Tusk podkreślał, że obowiązkiem wszystkich, a także prawem rodziców, jest "oczekiwać odpowiedzialności za optymalne przygotowanie szkół do procesu edukacji, wychowania i nadzoru nad dziećmi o 6. do 18. roku życia". - Z tego obowiązku nikt nas nie zwolni - zapewnił. "Poprawiać pracę szkół w obecnym systemie" Premier Donald Tusk ocenił, że nie należy dokonywać kolejnych rewolucji w edukacji, ale w obecnym systemie poprawiać pracę szkół. Deklarował, że rząd będzie m.in. pracował nad coraz lepszym programem. - Naszym zadaniem jest poprawiać pracę szkół w systemie jaki mamy - powiedział Tusk, przemawiając w Sejmie tuż przed głosowaniem nad obywatelskim wnioskiem o referendum ws. obowiązku szkolnego sześciolatków.Jak ocenił, jeśli polskiej szkole, dzieciom, rodzicom "coś naprawdę zagraża, to pomysły, by system wywracać do góry nogami co trzy, cztery czy pięć lat". - Najwyższy czas (...) by nie dokonywać kolejnych wielkich systemowych rewolucji, tylko łożyć środki, na tyle, na ile polskie państwo stać, by zachęcać jak najlepszych ludzi, by angażowali się w proces edukacji i opiekę nad dziećmi - powiedział premier. Wyraził przekonanie, że "per saldo pójście 6-latków do szkół spowoduje, że i przedszkola i szkoły pod względem organizacyjnym, merytorycznym, finansowym będą coraz lepiej pełniły swoje funkcje". "Naszym zadaniem jest (...) nieustanne wywieranie presji na szkoły i przedszkola, by proces edukacji był każdego dnia prowadzony w coraz lepszych warunkach dla dzieci - dodał szef rządu. "Nie uważam, żeby zachowanie Sejmu było nieodpowiedzialne" Zadeklarował, że rząd "będzie pracować nad coraz lepszym programem", a także będzie inwestować w wynagrodzenia i wyposażenie szkół.Jak ocenił, debata wokół reformy edukacyjnej "przyniosła dobre skutki". - Nie uważam, żeby zachowanie Sejmu było nieodpowiedzialne, bo zdecydowaliśmy o 6-latkach w szkole, podobnie jak nie uważam, by inicjatorzy referendum zachowywali się nieodpowiedzialnie. Nie ma żadnego powodu, by ludzi, którzy mają inny pogląd niż my, na procedury, na podstawy programowe obarczać zarzutem nieodpowiedzialności - mówił szef rządu. - Ci, którzy zaprojektowali w większości cywilizowanych państw system edukacyjny, w którym dzieci zaczynają szkołę od 6. roku życia, czują się odpowiedzialni za dzieci i za ich przyszłość i uważają, że ten sposób postępowania daje najlepsze efekty dla dzieci i dla ich przyszłego życia. Inni uważają, że 6. rok życia to za wcześnie. Jedni i drudzy wyrażają odpowiedzialność za dzieci, troskę za ich przyszłość - podkreślił Tusk. Jak przypomniał, Sejm "większością głosów" podjął decyzję, że "6-latki w Polsce są przygotowane i szkoły są wystarczająco przygotowane, by ten wysiłek edukacyjny podjąć". Tusk podkreślił, że ma inny pogląd niż inicjatorzy referendum i nie zmniejsza to jego szacunku dla ich starań; jak mówił, wykazali się wielką energią i bezinteresownością. - Mam nadzieję, że niezależnie od wyniku tego głosowania będziemy mogli także dalej współpracować z tą samą energią i tą samą bezinteresownością, by codzienność w polskiej szkole i w polskim przedszkolu była coraz lepsza i żeby jak najmniej podlegała presji politycznej - powiedział szef rządu. Podkreślił też, iż zobowiązuje się, że z pełnym respektem dla rodziców, nauczycieli i inicjatorów referendum "będzie takie wysiłki podejmował".