Ekspert przyznaje, że w Rosji stosunek do Sojuszu Północnoatlantyckiego jest "skrajnie negatywny". "Sojusz zaczął przesuwać swoją infrastrukturę do granic Rosji. Zobaczyliśmy, że nikt nie bierze pod uwagę tego, że obawiamy się o własne bezpieczeństwo. Zignorowano naszą wizję bezpieczeństwa w Europie. Miarka się przebrała, gdy służby specjalne krajów NATO zorganizowały i sponsorowały przewrót państwowy na Ukrainie" - mówi rosyjski politolog. W nawiązaniu do niedawnych ćwiczeń NATO w Polsce "Anakonda" Markow wyjaśnia, że "to sygnał skierowany bezpośrednio do kierownictwa Rosji. Odczytujemy to jako "planujemy was udusić". Boimy się NATO, bo reaguje nieadekwatnie do sytuacji". Politolog zaznacza też, że cztery bataliony żołnierzy Sojuszu, które mają być rozmieszczone w Polsce i krajach bałtyckich "nie są dla nas (Rosji - red.) żadnym zagrożeniem". "Zagrożeniem są amerykańskie systemy antyrakietowe", ponieważ blokują potencjał nuklearny Rosji oraz mogą zostać wyposażone w rakiety ofensywne, "które dolecą do naszych miast w 15 minut". Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".