"Rzeczpospolita" przypomina, że na pilną potrzebę wzmocnienia obrony tego miejsca wskazywał już wcześniej gen. Ben Hodges, dowódca wojsk amerykańskich w Europie. "W przypadku agresji na kraje bałtyckie armia rosyjska mogłaby próbować w tym miejscu połączyć obwód kaliningradzki z Białorusią, tworząc korytarz dla swoich wojsk. W ten sposób odcięłaby kraje bałtyckie od pozostałych państw NATO" - argumentuje w publikacji pt. "Obronić przesmyk" Marek Kozubal, dziennikarz Rzeczpospolitej. Mimo strategicznego znaczenia, rejon ten jest obecnie marnie chroniony. Jak wylicza dziennik, obecnie zlokalizowanych jest tam pięć niewielkich jednostek. Największa z nich jeszcze do niedawna znajdowała się na liście przeznaczonych do likwidacji. Decyzję w tej sprawie jednak zmieniono po agresji Rosji na Ukrainę. "Dywizjon liczy ponad stu żołnierzy. Pomimo obietnic MON nie został odpowiednio wyposażony, od kilkunastu lat nie może się doprosić np. o przeciwpancerne pociski kierowane Spike" - punktuje "Rzeczpospolita". Więcej w czwartkowej "Rzeczpospolitej".