Krucha stabilizacja w krajach tworzących tak zwaną bliską zagranicę dla Rosji otwiera przed Sojuszem Północnoatlantyckim możliwość projektowania dla nich płaszczyzny do większej stabilizacji i bezpieczeństwa. Przeszkodą rewizjonistyczna polityka Kremla Dobrej woli ze strony sojuszników i potencjalnych partnerów nie brakuje, ale przeszkodą w realizacji założonych celów są kroki podejmowane przez Władimira Putina. - Największym z naszego punktu widzenia problemem jest rewizjonistyczna polityka Kremla, na którą bezpośrednią odpowiedzią jest rozmieszczenie czterech batalionów na flance wschodniej - zaznacza ambasador John E. Herbst. - Pakt Północnoatlantycki zapewnia, że Moskwa ma trzymać ręce z daleka od krajów bałtyckich i ich spraw, ale jego zadaniem jest również projektowanie bezpieczeństwa i stabilizacji w "szarej strefie" czyli w Mołdawii oraz na Ukrainie, które zdecydowały się pójść tropem demokracji - dodaje. Trzy drogi realizacji celów Jak owo wsparcie ze strony Sojuszu miałoby wyglądać? Ambasador Herbst wskazuje na co najmniej trzy drogi realizacji zamierzonych celów. - Zarówno Ukraina, Mołdawia jak i Gruzja są bardzo podatne na podporządkowanie struktur, co wykorzystała Rosja, umieszczając w nich agentów. NATO może w tej dziedzinie wiele zdziałać, pomagając w ich usunięciu - wskazuje. Drugim warunkiem sukcesu jest wsparcie ze strony Sojuszu dla krajów do niego aspirujących w wysiłkach reformatorskich, aby stawały się bardziej atrakcyjne dla państw Europy Zachodniej. Niezbędne jest również wzmocnienie bezpieczeństwa. - Zachód powinien zapewnić Ukrainie, Mołdawii oraz Gruzji sprzęt obronny, siłom zbrojnym zaoferować odpowiednie szkolenia i utrzymać sankcje nałożone na Rosję za aneksję Krymu. Nie ma powodu, żeby tego nie robił, bo jest to w jego interesie - punktuje ambasador. Jednocześnie wskazuje na zaniedbania demokracji zachodnich oraz wykazywany przez nich ewidentny brak działania. Marazm Zachodu i NATO - największe zaniechanie - Gdyby Zachód potraktował inaczej naruszenia przez Rosję granic na Kaukazie, obecna sytuacja byłaby zupełnie inna. Dlatego Sojusz Północnoatlantycki powinien chronić te kraje, które chcą iść tropem demokracji i wykazują potrzebę zjednoczenia - przestrzega. Zdaniem ambasadora świat, w którym przyszło nam żyć, jest bardzo niebezpieczny, bo wszyscy mamy jednego rywala, który jest zdeterminowany do osiągnięcia swoich celów. - <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> postanowił odbudować ZSRR pod pozorem Unii Euroazjatyckiej, ale bez Ukrainy Rosja potęgą na nowo się nie stanie - zaznacza. Zniweczony plan Putina i zaplanowana agresja - Majdan zniweczył plany Putina, dlatego wysłał zielone ludziki oraz regularne wojska na Krym i na wschód Ukrainy. Wcześniej przetestował brak reakcji Zachodu, dokonując agresji na Gruzji - dodaje. Zdaniem ambasadora Sojusz Północnoatlantycki może wynieść z lekcji zaoferowanej przez prezydenta Rosji konkretną naukę. - Dobra wiadomość jest taka, że Władimir Putin nie jest niepokonany, ale są i te złe. Rosja działa proaktywnie, a NATO reaktywnie. Ponadto Moskwa grozi swoim sąsiadom, między innymi Polsce, czy Kazachstanowi. Podobnie jest zresztą z Ukrainą, bo Putin uważa, że to nie jest kraj i ma prawo bronić Rosjan wszędzie, gdzie się znajdują - wylicza. "Ukraińcy potrzebują nas, a my ich" W opinii ambasadora problemem NATO jest dwugłos państw Zachodu w sprawie Kremla. Doskonałym tego przykładem może być wypowiedź ministra spraw zagranicznych Niemiec o wymachiwaniu przez Sojusz szabelką. Niektórzy wzywają też do dialogu z Moskwą, podczas gdy gospodarz Kremla wszystkie umowy pogwałca. Mimo złożonej sytuacji Herbst na przyszłość snuje względnie optymistyczne scenariusze. - Nie jest to sytuacja beznadziejna. Ukraińcy potrzebują nas, a my ich. NATO i państwa sojusznicze muszą postępować zgodnie z przyjętymi deklaracjami. Powinny rozszerzyć sankcje dla Rosji, bo ona nadal wszelkie umowy narusza i nadal wspierać Ukrainę i rozszerzyć Sojusz o jej członkostwo. Jeśli NATO tego dokona, odbuduje bezpieczeństwo - przekonuje dyplomata.