Ojciec Święty w niemal każdym przemówieniu podczas XXXI Światowych Dni Młodzieży podkreślał, jak ważne jest szanowanie godności ludzkiej. Na Wawelu mówił m.in. o tym, jak istotne w zjawisku migracyjnym są mądrość i miłosierdzie, które pomagają "przezwyciężać lęki i zrealizować największe dobro". Podczas piątkowej Drogi Krzyżowej namawiał z kolei do tego, by szczególną miłością objąć "syryjskich braci, którzy uciekli przed wojną".Światowe Dni Młodzieży dobiegają końca, a na ustach wielu wciąż pozostaje jedno pytanie: Co zmieni się po wizycie Ojca Świętego? Oswajanie i ubogacanie - Nie wierzę w jakąś przemianę społeczną, która dokonałaby się od razu po wizycie papieża. Nie wierzę w takie automatyzmy. Każdy z nas, w ten przysłowiowy poniedziałek, musi wrócić do słów Franciszka, jeżeli tylko będzie tego chciał. To jest zawsze sprawa jednostkowa, a nie globalna - zauważa ojciec Jacek Szymczak. Podkreśla, że przekonanie i nadzieja na diametralną zmianę w społeczeństwie po wizycie Franciszka są trochę magicznym myśleniem. - Od zawsze, nie tylko Polacy, ale ogółem, mamy twarde karki. Lubimy piękne słowa, ale potem nic z tym nie robimy - podkreśla dominikanin. - Kiwamy głową, cieszymy się, klaszczemy, słuchamy, ale potem nie ma działania - podkreśla o. Szymczak. Dodaje jednak, że pewna zmiana już nastąpiła. - Wiele osób zobaczyło na ulicach różnorodnych ludzi. To może ich przekonać do tego, że odmienność kulturowa i społeczna nie jest źródłem zagrożenia, ale jest ubogaceniem - mówi dominikanin. Podkreśla, że czas Światowych Dni Młodzieży był w Polsce tygodniem oswajania z ludźmi, którzy inaczej wyglądają, mają inną kulturę, inaczej się ubierają. - Liczę, że jeżeli jakakolwiek zmiana w tym obszarze może się dokonać, to właśnie to. W tych dniach ludzie zobaczyli na ulicach swoich miast różnorodność i zdali sobie sprawę, że obawy znikają wtedy, kiedy się poznajemy - dodaje. Niewidzialny mur Z kolei dominikanin o. Tomasz Dostatni, w wywiadzie udzielonym argentyńskiemu dziennikowi "La Nación", zwraca uwagę, że Polacy powinni dokonać większego wysiłku, by jak najlepiej zrozumieć papieża Franciszka i jego naukę. W rozmowie z dziennikarzem "La Nación" mówi o tym, że choć w Polsce 95 proc. społeczeństwa to katolicy, coraz bardziej rośnie w Polakach strach przed muzułmanami i imigrantami. Zaznacza, że jest to sprzeczne z nauczaniem ewangelii. Według dominikanina, Polacy powinni zauważyć ciągłość między nauczaniem Jana Pawła II i Franciszka. - Jan Paweł II był jedną z kluczowych postaci w upadku muru berlińskiego. Papież Franciszek stara się teraz zburzyć mur między zamożną Północą a biednym Południem. W czasach Jana Pawła II istniała ściana polityczna. Dziś ten mur jest niewidzialny - mówi w wywiadzie dla argentyńskiego "La Nación" o. Dostatni. Przypomina też słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II do przywódców Europy Środkowej w Gnieźnie w 1997 roku: "Czyż nie można powiedzieć, że po upadku jednego muru, tego widzialnego, jeszcze bardziej odsłonił się inny mur, niewidzialny, który nadal dzieli nasz kontynent - mur, który przebiega przez ludzkie serca?" - pytał wtedy Jan Paweł II. Mówił o niewidzialnym murze zbudowanym "z lęku i agresji, z braku zrozumienia dla ludzi o innym pochodzeniu i innym kolorze skóry, przekonaniach religijnych". Dziś podobne przesłanie kieruje do wszystkich papież Franciszek. Franciszek jak dobry okulista - W tym, co mówi papież, jest cały czas przekonywanie nas do zmiany myślenia i do bystrości - mówi ojciec Jacek Szymczak. - Franciszek chce, żebyśmy zauważali ludzi, którzy są na marginesie, którzy społecznie się nie liczą. To właśnie pokazuje każdym swoim ruchem. Mówi o tym i robi to. Jest bystry, spotyka się, wyłapuje wzrokiem chorych, niepełnosprawnych, dzieci - podkreśla o. Szymczak. Dodaje, że Franciszek jest jak dobry okulista, który chce uleczyć nasz wzrok. - On nieustannie mówi o kulturze obojętności. Jest takim dobrym okulistą, który chce uleczyć nasz wzrok. Pokazała to m.in. jego wizyta w obozie Auschwitz - przekonuje dominikanin. - Papież chciał w ten sposób dać do zrozumienia, że niepowstrzymana i nieuleczona obojętność kończy się takim dramatem, jakim jest Auschwitz. To właśnie pogarda dla drugiego człowieka i niezauważenie go kończy się tak drastycznie - podsumowuje o. Szymczak.