Polityków Platformy oburzyła decyzja Kuchcińskiego, który podczas drugiego czytania projektu nowelizacji ustawy o TK ograniczył - do pięciu - liczbę posłów z każdego klubu, którzy mogą w debacie zadać pytanie. - W imieniu klubu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a> składamy stanowczy protest wobec tego, w jaki sposób marszałek Kuchciński prowadzi obrady. Jesteśmy w grupie osób, którym uniemożliwiono dzisiaj zadanie pytania w bardzo ważnej, interesującej wszystkich Polaków sprawie - na temat nowelizowanej dzisiaj tzw. ustawy naprawczej - oświadczył na wtorkowym briefingu w Sejmie wiceszef klubu PO Andrzej Halicki. Podkreślił przy tym, że nowelizacja ustawy o TK nie jest ustawą naprawczą, a ustawą "likwidującą obecną rolę Trybunału Konstytucyjnego". - Nazywajmy rzeczy po imieniu - to nie jest Sejm, który szanuje opozycję, to nie jest marszałek, który szanuje opozycję. Jest to marszałek, który knebluje usta opozycji, nie pozwalając nawet zadawać pytań - ocenił Halicki. PO: Mamy do czynienia z pełzającym zamachem stanu - Dzisiaj gołym okiem widać, że mamy do czynienia z pełzającym zamachem stanu, bo likwidacja takiej instytucji, jaką jest Trybunał Konstytucyjny, to jest element zamachu na instytucję państwa praworządnego, państwa opartego o obecną konstytucję, na którą przysięgał prezydent RP, na którą my również przysięgaliśmy, jako parlamentarzyści - mówił wiceprzewodniczący klubu Platformy. B. wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk ocenił, że Kuchciński "uzurpuje sobie nowe kompetencje". - Żaden przepis Regulaminu Sejmu nie pozwala cenzurować wypowiedzi posłów, tymczasem marszałek wielokrotnie przerywa posłom i cenzuruje wypowiedzi. Ogranicza dostęp do trybuny - wskazywał polityk PO. Jego zdaniem, jeśli marszałek dopuścił już do zadawania pytań podczas debaty, to nie ma prawa ograniczać ich liczby. - Może limitować czas zadawania pytań - zaznaczył Grabarczyk. Zwrócił uwagę, że do zadawania pytań zapisało się 40 posłów Platformy, a Kuchciński ostatecznie dopuścił tylko pięciu. - To jest przypadek bez precedensu - tak jeszcze w historii demokratycznego Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej nie było - podkreślił polityk Platformy. - Precz z cenzurą!- - dodał. Grabarczyk powiedział również, że dostrzega "niesamowitą zmianę" w postawie Kuchcińskiego w stosunku do tego, jak w poprzedniej kadencji parlamentarnej postępował jako opozycyjny wicemarszałek Sejmu. - On (wtedy) występował w roli tego, który dba o rzetelność debaty, o to, aby był czas na poruszenie wszystkich niuansów, które były związane z procedowanymi ustawami. Dziś z dr Jekylla zrobił się Mr Hyde. To jest potwór. Czegoś takiego nie spodziewaliśmy się - z demokraty stał się autokratą - ocenił Grabarczyk. Posłanka <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-agnieszka-hanajczyk,gsbi,4211" title="Agnieszka Hanajczyk" target="_blank">Agnieszka Hanajczyk</a> nawiązała do poniedziałkowego posiedzenia komisji ustawodawczej, która rozpatrywała kilkanaście poprawek złożonych przez PiS do projektu nowelizacji ustawy o TK. W jej ocenie, sejmowa większość knebluje usta nie tylko opozycji, ale i niezależnym ekspertom, czy przedstawicielom służb legislacyjnych Sejmu, którzy do tej pory mieli prawo wyrażania swych opinii podczas prac nad ustawami. "Nie została dopuszczona żadna wypowiedź ludzi ze świata nauki" - (Wczoraj) nie została dopuszczona żadna wypowiedź ludzi ze świata nauki, ze świata prawa, nikt się z tym nie liczy. Jeżeli ktoś dzisiaj w tym kraju uważa, że go to nie dotknie, to jest w głębokim błędzie. To jest po prostu kwestia czasu - podkreśliła Hanajczyk. Protest Platformy dotyczący sposobu prowadzenia przez niego posiedzenia ma zostać przekazany na piśmie marszałkowi Sejmu. Podczas wtorkowej debaty nad zmianami w ustawie o TK, po zakończeniu wystąpień klubowych, posłowie przystąpili do zadawania pytań, jednak Kuchciński zdecydował, że jeden klub będzie mógł zgłosić tylko pięciu posłów do zadania pytań. Wywołało to protest m.in. parlamentarzystów PO i PSL, którzy domagali się, by pytania mogli zadać wszyscy posłowie, którzy wcześniej wpisali się na listę. Kuchciński odpowiedział, że ustalił, iż pytania będzie mogło zadawać po pięć osób z danego klubu na podstawie artykułu Regulaminu Sejmu, który stanowi, że marszałek Sejmu może dopuścić do zadawania pytań, ale nie musi tego robić - art. 182 ust. 1 mówi, że "Marszałek Sejmu może dopuścić w trakcie rozpatrywania punktu porządku dziennego do zadawania pytań; przepis ten nie ma zastosowania do innych pytań przewidzianych przepisami Regulaminu Sejmu".