Tuż po wystawieniu urny deszcz ustał i na chwilę na niebie pojawiło się słońce. Obok urny znajduje się przepasana kirem biało-czarna fotografia Sławomira Mrożka, a na stoliku księga kondolencyjna. Są też wieńce od żony Susany Osorio-Mrożek, prezydenta Bronisława Komorowskiego, władz Krakowa i Małopolski oraz wydawców. Wartę honorową pełnią strażnicy miejscy. Jako jeden z pierwszych wpis w księdze kondolencyjnej złożył prezes Związku Artystów Scen Polskich Olgierd Łukaszewicz. - Cały czas cisną się na usta te same słowa: odszedł nakłuwacz absurdów naszego społecznego, narodowego pseudomyślenia nad Wisłą, humorysta, który dał materiał artystom scen polskich, dał nam repertuar. Nie mieliśmy go od czasów Aleksandra Fredry - powiedział dziennikarzom Łukaszewicz. Z małopolskiego Borzęcina, rodzinnej miejscowości Sławomira Mrożka przyjechali z nauczycielami uczniowie publicznego gimnazjum. - Mrożek rzadko przyjeżdżał do Borzecina, ale Borzęcin pamięta o nim. Jest najbardziej rozpoznawalnym obok poety Józefa Barana, twórcą pochodzącym z naszej miejscowości. Powinniśmy tu być. Może uczniowie nie rozumieją jeszcze jego twórczości, ale z czasem do tego dorosną - mówił nauczyciel historii w Gimnazjum w Borzęcinie Lucjan Kołodziejski. Przypomniał, że w szkole jest izba pamięci dedykowana pisarzowi, nazywana "Mrożkolandem". - Wiemy, gdzie stał dom, w którym urodził się Sławomir Mrożek. Wychował się w Borzęcinie i to trochę zaszczyt, że możemy chodzić tam, gdzie on - mówiła jedna z uczennic. Mistrz ceremonii przypomniał, że życzeniem Sławomira Mrożka było, by spoczął w Krakowie. Ta część uroczystości jest nawiązaniem do oprawy pogrzebu Juliusza Słowackiego. W 1927 r. trumna ze sprowadzonymi do Polski po latach szczątkami poety została wystawiona właśnie w Barbakanie, a potem kondukt ruszył na Wawel. Urna z prochami Sławomira Mrożka będzie w Barbakanie do godz. 12.30. Później zostanie przewieziona czarnym karawanem konnym Drogą Królewską spod Barbakanu do kościoła św. św. Piotra i Pawła, gdzie rozpocznie się msza pogrzebowa.