W oświadczeniu prokuratura federalna napisała, że naloty są związane "ze sprawą dotyczącą terroryzmu", ale nie sprecyzowała, czy chodzi o wtorkowe samobójcze zamachy w Brukseli, w których zginęło 31 osób, w tym trzech terrorystów.Do operacji doszło w Brukseli i w miastach Mechelen oraz Duffel na północ od belgijskiej stolicy. Zatrzymano dziewięć osób. Pięć z nich zostało później zwolnionych. Sędzia śledczy zdecyduje w niedzielę, czy czterej pozostali zatrzymani pozostaną w areszcie. Tymczasem niemiecka gazeta "Welt am Sonntag" podała, że europejskie służby szukają co najmniej ośmiu podejrzanych, którzy uczestniczyli w zamachach w Brukseli i w Paryżu w listopadzie ub.r.Powołując się na źródła w siłach bezpieczeństwa gazeta donosi, że podejrzani, wśród których są przede wszystkim Francuzi i Belgowie, najpewniej przebywają w Syrii lub też ukrywają się w Europie. Według "Welt am Sonntag" podejrzani kontaktowali się z Abdelhamidem Abaaoudem, rzekomym organizatorem paryskich zamachów, który zginął w operacji oddziałów antyterrorystycznych kilka dni po atakach, oraz z Salahem Abdeslamem, podejrzanym o koordynowanie tych ataków. Abdeslam został zatrzymany 18 marca w Brukseli. Z kolei w sobotę na wniosek władz Belgii we Włoszech zatrzymano 40-letniego Algierczyka Djamala Eddinea Oualiego. Według włoskich mediów brał on udział w podrabianiu dokumentów, wykorzystywanych przez zamachowców z Brukseli i z Paryża.