Według szefa włoskiego rządu należy wykluczyć to, że Kadafi opuści swój kraj i uda się na wygnanie. Jaka będzie Libia po Kadafim? Nie będzie. Ona już jest "Uważam, że od chwili, gdy ktoś wystąpił z propozycją postawienia Kadafiego przed międzynarodowym trybunałem, umocniła się w nim chęć pozostania u władzy" - ocenił włoski premier. "Nie sądzę, by ktoś mógł przekonać go do zmiany zdania" - powiedział Berlusconi. Następnie dodał: "Według Europy Kadafi nie może być uważany za wiarygodnego rozmówcę". "Zachęciliśmy pułkownika, by odstąpił od swej postawy i działań wymierzonych w swoich obywateli" - mówił. Premier Berlusconi wyraził też opinię, że Narodowa Rada Libijska, złożona z przeciwników przywódcy Libii, jest "prawowitym rozmówcą". Szef rządu w Rzymie zaapelował do innych przywódców krajów UE, by "wzięli przykład z Włoch" w akcji niesienia pomocy uchodźcom z Libii na pograniczu z Tunezją. "My Włosi pierwsi im pomogliśmy, przewożąc na przykład wielu Egipcjan do ojczyzny. Zachęciłem wszystkich szefów państw i rządów, by uczynili to samo, bo dobrze jest, że zarówno Unia, jak i międzynarodowe agendy koordynują tę pomoc, ale te agendy nie mają namiotów, nie mają lekarstw, nie mają lekarzy, którzy są konieczni" - oświadczył premier. Sylwia Wysocka