"To jest historyczny moment, koniec tyranii i dyktatury. Dokonał się los Kadafiego" - oświadczył rzecznik. Przywódca Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Mustafa Dżalil ma wkrótce wygłosić przemówienie do narodu - poinformowała libijska telewizja. Przedstawiciele nowych władz libijskich mówią, że Kadafi zmarł w wyniku ran, odniesionych, gdy schwytano go w czwartek o świcie koło Syrty. Minister informacji nowej Libii Mahmud Szammam powiedział Reutersowi, że Kadafiego zabili bojownicy Narodowej Rady Libijskiej. Wcześniej przedstawiciel NRL Abdel Madżid informował, że były dyktator został ranny w nogi i w głowę, gdy próbował uciekać w konwoju, zaatakowanym przez lotnictwo NATO, i zmarł. "Oddano mnóstwo strzałów do jego grupy, Kadafi zmarł" - powiedział Madżid. Zgłosili się naoczni świadkowie. Jeden z nich powiedział agencji Reutera, że Kadafi schował się "w dziurze" i krzyczał "nie strzelać, nie strzelać". Pojawiły się też pierwsze zdjęcia, przedstawiające jakoby martwego libijskiego dyktatora. Widać na nich zakrwawionego osobnika, leżącego na ziemi i otoczonego przez bojowników Narodowej Rady Libijskiej. Przedstawiciel Narodowej Rady Libijskiej potwierdził, że to Kadafi jest na pokazywanym w stacjach telewizyjnych zdjęciu, przedstawiającym najwyraźniej martwego mężczyznę. Telewizja Al-Arabija podała, że ciało Kadafiego przywieziono do Misraty oraz że będzie mogła je sfilmować. Tymczasem telewizja Al-Dżazira pokazała też zdjęcie ciała mężczyzny, którego zidentyfikowano jako dowódcę sił Kadafiego, ministra obrony Abu Bakra Junisa Dżabra; brodaty mężczyzna miał ślad po kuli poniżej szyi. Prof. Janusz Danecki z Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej nie sądzi, by śmierć Kadafiego była przełomowym wydarzeniem. "Głównym problemem w Libii w tej chwili jest organizowanie się nowych władz. Oczywiście przeszkadzała im do tej pory pewna opozycja i samo to, że Kadafi się ukrywa, że jest obecny. Już teraz tego elementu nie będzie. Teraz jednak najważniejsze problemy to: organizowanie władz, organizowanie państwa, zastanowienie się, co z przeszłością, jaki przyjąć stosunek do tych władz, które były. Jednym słowem, jest wiele różnych problemów, z którymi Libijczycy muszą sobie dać radę. Nie oczekujmy, że zapanuje spokój i wspaniale zorganizowane państwo". W portalu YouTube pojawiają się filmy, na których widać osobę podobną do byłego dyktatora Libii. UWAGA: Drastyczne filmy! Adam Sabader z Syryjskiej Agencji Prasowej SANA nie ma żadnych wątpliwości, że na Kadafim wykonano wyrok śmierci. - W ciągu czterdziestu lat rządów Kadafi naraził się wielu ludziom, a Libijczycy to ludzie gorącokrwiści, którym prawo zemsty jest bardzo bliskie. Jeśli Rumuni - Europejczycy - byli w stanie zastrzelić swojego prezydenta w ten sam dzień, w którym go złapali, tym bardziej to samo mogło wydarzyć się w Libii - powiedział Sabader w rozmowie z INTERIA.PL. Czy jednak śmieć Kadafiego nie wywoła zemsty ze strony jego zwolenników, plemion, które go popierały? Adam Sabader uważa, że nie. - To już koniec Kadafiego. Wszyscy się od niego odwrócili, jego zwolenników naprawdę nie pozostało wielu. Kwaśniewski: to zamknięcie etapu Były polski prezydent Aleksander Kwaśniewski o doniesieniach mówiących o śmierci dyktatora Libii Muammara Kadafiego: "To jest zamknięcie pewnego etapu. Koniec bardzo długiej, ponad 40-letniej ery rządów Kadafiego w Libii. Pytanie dziś brzmi: jak będzie wyglądała przyszłość, jak nowa władza zorganizuje to państwo, na ile uda się uniknąć napięć politycznych czy groźby wojny domowej? Wielkie zadanie stoi po stronie partnerów europejskich i światowych Libii. Temu krajowi trzeba dzisiaj pomóc, a ta pomoc będzie miała sens, bo jest to kraj zamożny w zasoby naturalne. Jeżeli będzie ustabilizowany, jeżeli będzie mógł się rozwijać, to może stać się pełnoprawnym uczestnikiem życia współczesnego świata. Ale to będzie na pewno trudny proces. Polska może być pomocna, gdy chodzi o niektóre rozwiązania tej transformacji, ponieważ myśmy swoje przeszli przed 20 laty. Trzeba Libijczykom życzyć, żeby im się udało. Etap, czas, era Kadafiego jest zamknięta". Wałęsa zmówił "Wieczny odpoczynek, ale..." Były prezydent Lech Wałęsa o doniesieniach mówiących o śmierci dyktatora Libii Muammara Kadafiego: "To człowiek odchodzący do wieczności, więc zmówiłem "Wieczny odpoczynek". Ale pomyślałem też sobie: no tak, ale za ilu trzeba by się pomodlić, których wykończył ten właśnie człowiek. Dlatego mam sprzeczne uczucia. Nad człowiekiem ubolewam, ale jednocześnie uważam, że zasłużył na karę jako ten, który się znęcał nad innym człowiekiem. Demokrację trzeba - tak jak wolność - umiejscawiać w czasie i przestrzeni. Dla Indianina czy dla człowieka żyjącego w rezerwacie, wolnością jest - zdjąć ubranie i do buszu. Mnie by komary zjadły, ja bym takiej wolności nie wybrał. Dla nas wolność to ta zachodnia - pluralizm". Berlusconi: Sic transit gloria mundi Premier Włoch Silvio Berlusconi, komentując wiadomość o schwytaniu przywódcy Libii Muammara Kadafiego, posłużył się łacińską maksymą: "sic transit gloria mundi" (tak przemija chwała świata). "Teraz wojna się skończyła" - dodał szef włoskiego rządu. Premier Berlusconi był przez lata najbliższym na Zachodzie sojusznikiem libijskiego przywódcy, którego nazywał "przyjacielem liderem". Juppe: początek nowej epoki - Szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe uważa, że śmierć byłego libijskiego dyktatora płk. Muammara Kadafiego jest znakiem granicznym, kończącym 42 lata tyranii i zapoczatkowującym w Libii demokrację. Juppe powiedział to w czwartek podczas wizyty w Delhi. "Jest to początek nowej epoki, początek demokracji i odbudowy w Libii" - powiedział Juppe na wiadomość o zabiciu Kadafiego podczas zajmowania przez siły tymczasowego rządu powstańczego jego ostatniego bastionu w rodzinnej Syrcie. "Wiadomość o śmierci Kadafiego i upadku Syrty kończy bardzo trudny okres dla narodu libijskiego i kończy 42 lata tyranii. Francja jest dumna, że pomogła libijskiemu ludowi odzyskać wolność" - powiedział Juppe. Ban Ki Mun: Teraz trzeba złożyć broń Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun oświadczył w czwartek, że ogłoszona wcześniej śmierć libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego oznacza historyczną zmianę dla Libii. "Wszyscy widzieliśmy doniesienia o śmierci płk. Muammara Kadafiego oraz o końcu walk w Syrcie i innych miastach. Jesteśmy dziś świadkami historycznej zmiany w Libii" - ocenił. "Walczący po obu stronach konfliktu muszą złożyć broń" - dodał szef ONZ. Sarkozy: To zamknięcie pewnej karty Prezydent Francji Nicolas Sarkozy uważa, że śmierć obalonego dyktatora płk. Muammara Kadafiego to dla ludu Libii zamknięcie pewnej karty, sygnalizujące początek demokratyzacji. "Wyzwolenie Syrty musi sygnalizować początek procesu (...) ustanawiania demokratycznego systemu, w którym wszystkie grupy w kraju będą miały swoje miejsce i gdzie zagwarantowane będą podstawowe wolności" - podkreślił Sarkozy w oświadczeniu wydanym w czwartek w Paryżu. Sarkozy, który naciskał na wojskową interwencję w Libii, powiedział, że pora obecnie na "pojednanie w zjednoczeniu i wolności". Merkel: To początek nowego Kanclerz Niemiec Angela Merkel oświadczyła w czwartek, że zgon Muammara Kadafiego oznacza dla Libii początek nowego. "Dzień ten przyniósł kres reżymu Kadafiego. W ten sposób kończy się krwawa wojna, jaką Kadafi prowadził przeciwko swemu własnemu narodowi. Otworzyła się teraz ostatecznie droga do politycznego pokojowego nowego początku" - powiedziała Merkel, dodając, iż Niemcy się tym "bardzo cieszą". Szefowa niemieckiego rządu wezwała jednocześnie Narodową Radę Libijską do "uczynienia dalszych zdecydowanych kroków w kierunku demokracji oraz zapewnienia, by dotychczasowe osiągnięcia arabskiej wiosny stały się nieodwracalne". Jak podkreśliła, Niemcy będą wspierać Libię na drodze ku demokracji, praworządności i narodowemu pojednaniu. Obama: Upadły ostatnie bastiony Prezydent USA Barack Obama nazwał śmierć Muammara Kadafiego ostatecznym końcem jego dyktatorskiego reżimu i wezwał nowe władze Libii do stworzenia demokratycznego systemu zapewniającego prawa wszystkim obywatelom. "Możemy dziś definitywnie powiedzieć, że reżim Kadafiego się skończył. Ostatnie jego bastiony upadły. Nowy rząd umacnia kontrolę nad krajem. Nie ma już jednego z najdłużej rządzących na świecie dyktatorów" - powiedział prezydent w wystąpieniu przed Białym Domem. Obama podkreślił, że do upadku Kadafiego przyczyniła się zbrojna interwencja sił NATO z udziałem USA, które wsparły walczących z reżimem powstańców. Zaapelował następnie do Libijczyków, by stworzyli demokrację gwarantującą prawa wszystkim. "Naród libijski ma teraz przed sobą wielkie zadanie: zbudować inkluzywną, tolerancyjną i demokratyczną Libię. Oczekujemy teraz na szybkie powołanie tymczasowego rządu i stabilne zorganizowanie pierwszych w Libii wolnych i uczciwych wyborów" - powiedział. "Wzywamy naszych libijskich przyjaciół, aby nadal współpracowali ze społecznością międzynarodową w celu zabezpieczenia groźnych materiałów i aby respektowali prawa wszystkich Libijczyków" - oświadczył. Rząd USA od dawna niepokoi się, że broń masowego rażenia z arsenałów Kadafiego może wpaść w ręce sił ekstremistycznych i terrorystów. Pojawiają się też obawy przed przejęciem władzy przez nowy autokratyczny rząd nastawiony nieprzyjaźnie do Ameryki. W imieniu swej administracji Obama zapewnił nowe władze Libii, że USA pomogą im w okresie transformacji. "USA razem ze społecznością międzynarodową gotowe są pomóc narodowi libijskiemu. Wygraliście swoją rewolucję i teraz będziemy dla was partnerem, kiedy będziecie budowali przyszłość zapewniającą wolność, godność i szanse życiowe" - powiedział. Obama sugerował też, że sukces powstania w Libii stanie się inspiracją dla podobnych rebelii w innych krajach regionu Bliskiego Wschodu. "Wydarzenia w Libii dowodzą, że rządy żelaznej pięści nieuchronnie się kończą" - oświadczył. Po śmierci Kadafiego komentatorzy zastanawiają się, czy doda ona energii rebelii w Syrii. Pojawiają się opinie, że tamtejsi demonstranci, którzy dotychczas protestowali w sposób pokojowy, mogą teraz zdecydować się na zbrojne powstanie. W USA panuje jednak przekonanie, że w odróżnieniu od Libii nie mogą oni liczyć na pomoc NATO. Watykan: Módlmy się... Watykański sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone komentując w czwartek informację o śmierci dyktatora Libii Muammara Kadafiego powiedział: "Musimy modlić się o to, by pracowano na rzecz zaprowadzenia pokoju i demokracji w tym kraju". "Musimy działać na rzecz narodu libijskiego i tego, by wszyscy współpracowali w dziele odbudowy" - oświadczył kardynał Bertone podczas rozmowy z dziennikarzami w Rzymie. To pierwszy komentarz z Watykanu po śmierci Kadafiego.