"To są decyzje rodziców. Dzień bez polskiej szkoły to zły dzień, ale szanujemy te decyzje" - mówiła w czwartek, na dzień przed strajkiem, minister edukacji Anna Zalewska. Dodała, że "rozumie zaniepokojenie" rodziców i zaprasza ich do debaty. "Będziemy bez końca współpracować, rozmawiać" - dodała. Skala strajku szkolnego nie jest znana. Oddolną inicjatywę koordynuje krajowy komitet protestacyjny stworzony przez rodziców działających w: ruchu "Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji", koalicji "Nie dla chaosu w szkole", Krakowskim Forum Rad Rodziców, Zielonogórskim Forum Rodziców i Rad Rodziców, Inicjatywie Rodziców Zatrzymać Edukoszmar, Krajowym Porozumieniu Rodziców i Rad Rodziców, Poznańskim Forum Rodziców i Rad Rodziców, Piaseczyńskim Porozumieniu Rad Rodziców. Jak powiedziała PAP Dorota Łoboda z ruchu "Rodzice przeciwko Reformie Edukacji", deklaracje o zamiarze organizacji strajku płynęły z całej Polski. Oprócz Warszawy, rodzice zapowiadali protesty m.in. w Gdańsku, Poznaniu, Zielonej Górze, Krakowie, Piasecznie czy Hajnówce. Organizatorzy przygotowali dla rodziców "Poradnik strajkowy" - zamieszczony na stronach internetowych organizacji tworzących komitet protestacyjny. Do rad rodziców w całej Polsce rozesłano też list z apelem o zatrzymanie dzieci na jeden dzień w domu. "Chaos i nieodpowiedzialność zagrażają edukacji naszych dzieci (...). Przyłączcie się do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej, której celem jest odwołanie pseudoreformy oświaty" - zachęcali organizatorzy. "Nie ma takiej siły ani takiej partii, która wytrzymałaby gniew rodziców" - przekonywali. Rodzice podkreślają, że nieposłanie dzieci do szkół jest dla nich "trudną formą protestu". "Jako rodzic mam poważny dylemat, problem z tym, że nie posyłam dzieci do szkoły" - mówił dziennikarzom kilka dni przed protestem Olgierd Porębski z koalicji "Nie dla Chaosu w szkole". Jak dodał, jest to jednak forma, która pozwala zastrajkować każdemu rodzicowi w Polsce. "Każdy może zatrzymać dziecko w domu na dwie godziny albo na cały dzień i nic się z tego tytułu złego nie stanie. Jest to całkowicie legalna forma protestu" - mówił Porębski. Zapowiedział, że akcja protestacyjna nie zakończy się w marcu, ale będzie kontynuowana "do skutku". Na piątek organizatorzy strajku zapowiedzieli też "lekcję obywatelskiego wychowania dla demokracji", tak by dzień strajku nie był dniem "straconym dla edukacji". W siedzibie "Gazety Wyborczej" lekcję poprowadzi dr Piotr Podemski z Uniwersytetu Warszawskiego, a uczestnikiem wydarzenia ma być redaktor naczelny "GW" Adam Michnik. W lekcji mają wziąć udział gimnazjaliści i uczniowie klas szóstych warszawskich szkół. Najważniejszy zarzut podnoszony przez strajkujących rodziców wobec reformy to "chaos i nieodpowiedzialność", związane z tym, że roczniki 2003, 2004 i 2005 spotkają się w 2019 r., kiedy nastąpi ich kumulacja podczas naboru do szkół średnich uczniów kończących gimnazjum i pierwszej grupy kończącej ośmioletnią szkołę podstawową. Według rodziców, nowe podstawy programowe zostały przygotowane "pospiesznie przez anonimowe i niekompetentne osoby" i będą "zmuszały" dzieci do "pamięciowego utrwalania jeszcze większej ilości nikomu niepotrzebnego materiału, zamiast uczyć samodzielnego poszukiwania informacji". Rodzice obawiają się też, że "w wielu budynkach szkół podstawowych, w których będą musiały zmieścić się dodatkowe dwa roczniki (klasy siódme i ósme), nastąpi przepełnienie, a dzieci będą musiały uczyć się w trybie zmianowym". W poniedziałek "postulaty strajkowe" trafiły w formie petycji do premier Beaty Szydło. Obok "natychmiastowego zatrzymania wprowadzania reformy edukacji", rodzice domagają się m.in.: rzetelnej, przygotowanej przez ekspertów diagnozy potrzeb oświatowych, spójnej koncepcji rozwoju edukacji, prawdziwych konsultacji społecznych dotyczących zmian w edukacji ze wszystkimi środowiskami zaangażowanymi w system oświaty. Nie będzie to pierwszy strajk rodzicielski przeciw obecnej reformie edukacji. Po raz pierwszy rodzice nie posłali dzieci do szkoły na znak protestu 10 stycznia; wówczas tak postąpiła część rodziców w Zielonej Górze. 10 lutego dzieci do szkoły nie posłała zaś część rodziców w Gdańsku. Reforma edukacji, w ramach której m.in. zostanie zmieniona struktura szkół, rozpocznie się w roku szkolnym 2017/2018. W miejsce obecnie istniejących typów szkół zostaną wprowadzone stopniowo: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Joanna Balcer