Akcja zbierania podpisów przed wejściem do stacji metra Centrum, czyli na tak zwanej Patelni, jest odpowiedzią na liczne pytania napływające do ZNP. Jak mówi nam rzeczniczka Związkowców Magdalena Kaszulanis, ludzie wciąż dzwonią z pytaniami, gdzie można poprzeć referendum. Stąd zbiórka podpisów w jednym z najbardziej ruchliwych punktów w stolicy, w godzinach powrotów z pracy, czyli między 17.00 a 19.00. Od poniedziałku 13 marca do poniedziałku 20 marca podpisy zbierają kolejno: Nowoczesna, Rodzice przeciw reformie edukacji, Związek Nauczycielstwa Polskiego, Nie dla chaosu w szkole, Inicjatywa Polska, Platforma Obywatelska, partia Razem i na koniec partia Zieloni. Inicjatywa koordynowana przez ZNP, a wsparta przez 18 organizacji, cieszy się sporą sympatią Polaków, przekonuje Kaszulanis. - W dużych miastach często ustawiają się kolejki do zbierających podpisy - wskazuje. Jak dodaje, swoje podpisy składają także osoby, które mówią, że popierają ideę likwidacji gimnazjów, ale oburza ich tempo prowadzonych zmian. - Przychodzą i tacy, którzy zarzekają się, że nie podpiszą, bo popierają likwidację gimnazjów. Kiedy pytamy, dlaczego, najczęściej odpowiadają, że sami kończyli podstawówki i dobrze je wspominają, więc jest to argument sentymentalny - relacjonuje. Pytanie, które chce zadać Polakom komitet referendalny brzmi: "Czy jest pan/pani przeciwko reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku". "Jeszcze jest czas na zmiany i korekty" Organizacje zebrały już co najmniej 350 tys. podpisów. Po tygodniowej zbiórce w stolicy liczba ta z pewnością znacznie wzrośnie. Jak podkreśla rzeczniczka ZNP Magdalena Kaszulanis, wsparcie płynie także od indywidualnych osób, które pobierają formularze ze strony internetowej i zbierają podpisy wśród znajomych i rodziny. - Stanowią one około 10 proc. wszystkich dotychczasowych deklaracji wsparcia inicjatywy - mówi. Formalnie pierwszy etap zbiórki zakończy się 31 marca. Na początku kwietnia wszystkie podpisy zostaną zliczone. Społeczne poparcie i znacząca grupa organizacji skupionych w komitecie referendalnym pozwala zakładać sukces w postaci 500 tys. głosów, potrzebnych do tego, by wniosek - zgodnie z ustawą o referendum ogólnokrajowym - mógł trafić do Sejmu. - Po zebraniu 500 tys. podpisów składamy je u marszałka Sejmu i liczymy na szybkie procedowanie tej obywatelskiej inicjatywy, ponieważ rząd dotychczas zapewniał, że wszystkie glosy obywateli są równie ważne. Trzymamy za słowo i mamy nadzieję, że ta inicjatywa nie trafi do szuflady, tylko parlament szybko się nią zajmie. Reforma wchodzi w życie od 1 września. Jeszcze jest czas na zmiany i korekty - przekonuje Kaszulanis. Jaki los spotka wniosek o referendum? Innego zdania są przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej z Anną Zalewską na czele. Minister pytana o referendum odpowiadała, że 100 mln zł (taki byłby koszt plebiscytu), to multimedialne tablice w każdej szkole. Podkreśla, że ustawa Prawo oświatowe działa, ma swoje terminy, cały system został już przestawiony. "Dlaczego nie rozpoczęto zbierania podpisów pod referendum w czerwcu, kiedy pokazywaliśmy założenia reformy" - pytała Zalewska. - Wcześniej korzystaliśmy z zupełnie innych możliwości - opiniowaliśmy, zgłaszaliśmy poprawki do projektów ustaw wprowadzających reformę, braliśmy aktywny udział w pracach sejmowych - odpowiada Kaszulanis. - Wówczas minister edukacji mówiła, że jest czas na dyskusję i my w tej dyskusji - popartej merytorycznymi uwagami - braliśmy udział. Czekaliśmy również na długo odkładaną decyzję pana prezydenta o podpisaniu bądź zawetowaniu tej ustawy - przekonuje, dodając, że zwracali się do Andrzeja Dudy z prośbą o zarządzenie ogólnokrajowego referendum ws. reformy edukacji. Nie udało się. Teraz komitet - jak mówi rzeczniczka ZNP - liczy na pozytywną decyzję ws. referendum. Aby przeprowadzić ogólnokrajowe referendum, obywatelski wniosek poparty 500 tys. ważnych podpisów musi zdobyć poparcie Sejmu. Potrzebna do tego jest większość kwalifikowana. Oznacza to, że "za" musiałoby zagłosować łącznie więcej posłów - niż suma tych, którzy byliby "przeciw" oraz "wstrzymali się". Na 460 mandatów, Prawo i Sprawiedliwość ma 234. Nie ulega wątpliwości, że to właśnie posłowie tej formacji zdecydują w sprawie ogólnopolskiego plebiscytu. Wszystkie szczegóły na temat inicjatywy referendalnej znajdziesz tutaj