Prezydent Recep Erdogan po próbie puczu zapowiedział dotkliwe kary. W Turcji zatrzymano dotąd około 6000 osób, w tym generałów. Władze zapowiadają dalsze czystki w armii i instytucjach państwowych. Zmiana relacji NATO z Turcją? Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas zwraca uwagę na to, że kroki podjęte przez Erdogana po nieudanym zamachu stanu wpłyną na relacje Turcji z NATO. Przypomina, że doszło do zablokowania lotniczej bazy Sojuszu Incirlik na południu kraju. "Uzasadniono to tak, że Erdogan musi ustalić, kto w armii jest puczystą, a kto nie. Pretekstem jest obecność w tym miejscu także bazy tureckiej armii, ale dziwnym trafem zablokowano tylko tę bazę, a nie inne" - zauważa wykładowca WAT i publicysta "wSieci". Z bazy tej startują amerykańskie samoloty, wykorzystywane do walki z tzw. Państwem Islamskim. Stacjonują tam również maszyny innych państw Sojuszu, jest tam także składowana amerykańska broń jądrowa. Broń jądrowa poza kontrolą USA "Doszło do niebywałej sytuacji, w której Amerykanie utracili kontrolę nad własną bronią jądrową! To się nie zdarzyło nigdy ani w historii NATO, ani w historii USA! I to musi mieć trwałe skutki w stosunkach amerykańsko-tureckich, w pozycji Turcji w NATO" - twierdzi rozmówca "Super Expressu". Przestrzeń powietrzna nad bazą została po przerwie ponownie otwarta, ale pozostał problem z dostawą prądu. O porozumieniu z Turcją ws. wznowienia lotów z Incirlik poinformował w niedzielę Pentagon. Tureckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że w próbie zamachu stanu zginęło co najmniej 290 osób, a ponad 1400 zostało rannych.