Stambuł, choć stał się drugim po Ankarze ośrodkiem wojskowego puczu, nie jest jednak sparaliżowany. - Wyglądając przez okno, widzę, że sklepy są normalnie otwarte a ludzie idą do pracy - opowiada. Noc z piątku na sobotę była jednak bardzo niespokojna. Kulminacyjnym punktem chaosu, który zapanował w mieście było przybycie prezydenta Erdogana, który wylądował na pobliskim lotnisku Atatürka. - Mieliśmy tutaj chwilę grozy. Nie wiedzieliśmy co się dzieje: strzały nie wiadomo skąd, nie wiadomo gdzie. Krążące helikoptery - mówi RMF FM Magdalena Ciesielska. Jak dodaje, bardzo wiele osób mówi w Stambule, że próba zamachu stanu mogła być zaaranżowana przez samego prezydenta Erdogana, który przez stłumienie przewrotu chciał pokazać swoją siłę i umocnić pozycję. Nawoływania z meczetów - Pierwszy raz od momentu, kiedy tutaj mieszkam, była taka sytuacja, że w okolicach godziny 1, czy 2 zaczęły się nawoływania z meczetów do poparcia prezydenta. Wiele osób uważa, że to wszystko było na pokaz - podkreśla Polka mieszkająca w Turcji. W kraju nadal jest problem z informacją o tym, co dokładnie dzieje się w Turcji. Panuje też bardzo duża niepewność, zwłaszcza wśród obcokrajowców - w tym Polaków - którzy poważnie zastanawiają się, czy, choćby na kilka dni nie wrócić do swoich krajów. Paweł Balinowski