W środę szef polskiego rządu na forum Parlamentu Europejskiego przedstawił priorytety polskiej prezydencji. Międzynarodowa debata stała się kolejną okazją do starcia między polskimi politykami. Europoseł PiS <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a> zarzucił rządowi ograniczanie wolności mediów, co wzbudziło burzliwą dyskusję. Ziobro - wraz z czterema innymi europosłami z Grupy Konserwatystów i Reformatorów - skierował też listy do lidera socjaldemokratów w PE Martina Schulza i lidera liberałów w PE - Guya Verhofstadta. Napisali w nich o "wielkich zagrożeniach" dla niezależności mediów w Polsce. Wyrazili też nadzieję, że sprawa polskich mediów stanie się "tematem dyskusji na forum PE". Zachowanie polityków PiS w Strasburgu odbiło się szerokim echem także w Polsce. Ostro skrytykowali je politycy PO, którzy zarzucili Ziobrze, że wpisuje się w agresywną, antypolską retorykę. Według PO, słowa Ziobry bardzo szkodzą polskiemu wizerunkowi, a PiS stara się w ten sposób rozpętać "wewnętrzną wojenkę". "Człowieku, nie wypada" Wiceszef klubu PO Sławomir Rybicki podkreślał, że wystąpienie premiera w PE zostało przyjęte "entuzjastycznie", choć - jak dodał - "kilku eurosceptyków zareagowało w sposób bardzo agresywny". Jeszcze na forum europarlamentu europoseł PO <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-protasiewicz,gsbi,1610" title="Jacek Protasiewicz" target="_blank">Jacek Protasiewicz</a> przeprosił za to, że "europosłowie przenoszą do PE kampanię wyborczą i prowadzą polsko-polskie spory". "Człowieku, nie wypada" - zwrócił się do Ziobry. Przysłuchujący się tym wystąpieniom premier nie reagował; zabrał głos na zakończenie debaty. Kamery pokazały jednak Tuska, który rękami zakrywał twarz. Opowiadamy się za prawdą, a PE jest naturalną areną do informowania o tym, co dzieje się w kraju członkowskim UE - tak PiS odpowiadał na zarzuty o przenoszenie polskich kłótni na forum europejskie. - Jeżeli będziemy żyli w zakłamaniu, to ani nie osiągniemy rozwoju, ani nie będzie sytuacji takiej oto, że wszyscy będą korzystać na tym, że Polska jest w UE. My opowiadamy się za prawdą - podkreślił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem, obecna władza w Polsce "nie toleruje krytyki", a media stoją po jej stronie i nie informują o zagrożeniach demokracji. Polityk dodał, że kiedy prezydentem był Lech Kaczyński "na forum międzynarodowym był krytykowany bardzo mocno i ostro". - Nie ma w tym nic zdrożnego, nie ma w tym nic nadzwyczajnego - zaznaczył. "Nie ma zagrożenia" W ocenie szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego zachowanie europosłów PiS nie zaszkodzi wizerunkowi Polski, bo "nikt takiej partii jak PiS poważnie nie traktuje w PE". Zdaniem posła ludowców, media musiałyby być PiS-owskie, by spełniały oczekiwania tej partii. Podkreślił jednocześnie, że w tej chwili nie ma "jakiegokolwiek zagrożenia dla mediów publicznych" w Polsce. Zaskoczony stanowiskiem europosłów PiS był szef SLD Grzegorz Napieralski. - Ten list jest zadziwiający, szczególnie że wypływa ze strony PiS. Przypominamy sobie IV RP i na jakich fundamentach była budowana - nieufności, podejrzeń, bezpodstawnych oskarżeń i skazywania bez wyroku - mówił. Zwrócił jednocześnie uwagę, że wiele wydarzeń, które miały miejsce ostatnio (np. sprawa internauty prowadzącego stronę antykomor.pl), "dają powód do zastanowienia, czy państwo zbyt mocno nie reaguje" w takich sytuacjach. Eurodeputowany Sojuszu Marek Siwiec powiedział z kolei, że politycy PiS "próbowali polski kociołek odgrzać na forum europejskim". Siwiec ostro zareagował na słowa Ziobry jeszcze podczas debaty w PE. - Czy pamięta pan rząd, w którym był pan ministrem sprawiedliwości, gdy uzbrojone bandy atakowały ludzi? W Polsce o szóstej rano zamykano ludzi do więzienia, a jedna z pań, którą chcieliście zamknąć, popełniła samobójstwo. Czy dobrze pamiętam, że był pan wówczas ministrem sprawiedliwości, czy się pomyliłem? - pytał Ziobrę Siwiec. Podstawianie nogi Polsce Także b. premier senator <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wlodzimierz-cimoszewicz,gsbi,1395" title="Włodzimierz CImoszewicz" target="_blank">Włodzimierz Cimoszewicz</a> (niezal.) krytycznie ocenia zachowanie polityków PiS. Jego zdaniem, podstawiają oni nogę, nie tyle premierowi, co Polsce. Cimoszewicz zwrócił jednak uwagę na bezpodstawne kontrole billingów dziennikarzy, ale - jak podkreślił - do "stwierdzenia, że w Polsce nie działa demokracja, czy nie działa prawo, droga jest daleka". Z kolei w ocenie wiceprezesa PJN, europosła Marka Migalskiego PO i PiS prześcigają się w walce z wolnością myśli, mediów i dziennikarzy. Zdaniem Migalskiego, PiS "przypomniało sobie" o wolności mediów i dziennikarzy, gdy jest w opozycji, a Platforma jest "o wiele skuteczniejsza od PiS w zawłaszczaniu mediów publicznych, ale też w takim ustawianiu debaty w ogóle, również w mediach komercyjnych, która sprzyja im, a niszczy opozycję". - W tym znaczeniu można powiedzieć, że przyganiał kocioł garnkowi - stwierdził Migalski.