Choć oddano do użytku dopiero pierwszą część, obiekt robi wrażenie. Niby to park, a jednak inny. Niby trawnik, drzewa i ławki, ale wszystko zostało tu zaplanowane i dopracowane. Oczywiście z definicji każdy park powinien być "eko". Ten jednak jest szczególny, bo wykorzystano ekologiczne rozwiązania, m.in. panele fotowoltaiczne, niecki retencyjne, które zbierają wodę opadową, jest edukacyjna ścieżka ekologiczna, łąki kwietne, które mają stworzyć miejsce do życia dla owadów. By wzmacniać bioróżnorodność powstały też tzw. hotele dla owadów, budki dla ptaków lęgowych, poidła. Wszystko ze sobą współgra i tworzy ciekawą enklawę pośród przemysłowego charakteru dzielnicy. Pod koniec maja oddano do użytku pierwszą, główną część parku. Gdy jesienią zostanie ukończona druga część, całość zamknie się na obszarze 5,5 hektara. To duży teren biorąc pod uwagę możliwości dzielnicy, a także jej specyfiki. Co ciekawe, w tym miejscu, gdzie powstał park, wcześniej było coś w rodzaju gruzowiska i składowiska odpadów budowlanych z okolicznych inwestycji. Autorzy projektu zadbali o to, by wykorzystać część materiałów, które wydawały się niepotrzebne. - M.in. nawierzchnia ścieżek powstała z naturalnego kruszywa. Jej podbudowa została wykonana z pokruszonych płyt budowlanych, które tu zalegały - tłumaczy Interii Magdalena Czapska-Szymul, jedna z inicjatorek projektu. Druga część parku ma zostać otwarta za kilka tygodni. Będzie to miejsce bardziej zacienione, z naturalnym wąwozikiem, łąką szałwii i ścieżką naturalną. We wrześniu zostanie zorganizowana duża impreza dla mieszkańców. Już dziś mogą oni pójść do parku na spacer, skorzystać z placu zabaw, siłowni plenerowej, aktywności edukacyjnej. Są też specjalne platformy z drzewa modrzewiowego, na których można się opalać lub po prostu posiedzieć. Ci, którzy szukają cienia mogą się schronić pod drzewem lub tzw. zacieniaczem, który dopiero zarasta pnączami. - Na terenie pofabrycznym dzielnicy, nie ma podobnych obiektów. EkoPark to enklawa zieleni, gdzie można odpocząć. Zależało nam na stworzeniu przestrzeni przyjaznej dla użytkowników - zarówno dla ludzi, jak i ptaków, małych zwierząt i owadów - mówi Interii rzecznik prasowy UM Warszawy Ursus Agnieszka Wall. Co ważne, park powstał niemal w całości z funduszy unijnych. Przedstawiciele urzędu przekonują, że gdyby nie środki z zewnątrz, nie byliby w stanie sfinansować tego przedsięwzięcia. - Absolutnie, ten park nie powstałby, gdyby nie fundusze unijne. To autorski projekt Wydziału Ochrony Środowiska ursuskiego urzędu, który mógł powstać dzięki dofinansowaniu z UE i wsparciu Biura Ochrony Środowiska m.st. Warszawy - dodaje Wall. EkoPark w Ursusie jest nowatorskim rozwiązaniem, a jak mówią przedstawiciele urzędu, zgłaszają się do nich inne podmioty, które chcą wzorować się na ursuskim parku. Cała inwestycja kosztowała niemal 10 mln zł. Wkład własny dzielnicy Ursus to 15 procent. Były to pieniądze, które trzeba było znaleźć jeszcze przed etapem właściwym - w ramach zabezpieczenia inwestycji. Cała reszta, czyli ponad 7 mln zł, pochodzi ze środków przeznaczonych na politykę spójności. Starania urzędu o dofinansowanie i realizację projektu rozpoczęły się pod koniec 2016 roku. Po niespełna trzech latach inwestycja jest niemal gotowa. - Cała procedura wymagała dużo naszej pracy. Mimo że mieliśmy pomysł i w zasadzie wiedzieliśmy dokładnie czego oczekujemy, musieliśmy bardzo drobiazgowo i szczegółowo wszystko opisać oraz uzyskać środki na zabezpieczenie wkładu własnego. To było dość trudne, bo mieliśmy na to pół roku - dodaje Czapska-Szymul. - Pierwszy konkurs okazał się dla nas niekorzystny, bo nie znaleźliśmy się na liście beneficjentów. W naborze dodatkowym nam się udało, więc warto próbować i się nie poddawać - dodaje Czapska-Szymul. Łukasz Szpyrka