Przebywający dziś w obozie dla uchodźców w Kurdystanie 18-latek opowiedział o tym, co wydarzyło się w ośrodku, kiedy przed dwoma laty ekstremiści z ISIS zajęli Mosul i przyszli do sierocińca. Dżihadyści najpierw spalili bibliotekę, zostawiając jedynie egzemplarze Koranu. Następnie pobili i sterroryzowali dzieci i zaczęli wpajać im reguły skrajnego odłamu islamu. Dzieci bały się dalszego bicia i prześladowań, dlatego potulnie słuchały swych oprawców. "Zmuszano ich do oglądania aktów przemocy, ośmiolatków i starszych szkolono z obsługi broni palnej. Mi kazano zapuścić brodę, nie wolno mi było nawet zbliżyć się do telewizora, żebym nie wiedział, co się dzieje" - relacjonuje Karam Kahlid, który jest wychowankiem sierocińca w Mosulu. Dzieci giną na polu walki 18-latek w czerwcu uciekł z ośrodka. Trafił do obozu dla uchodźców. Nie ma złudzeń, że przynajmniej część dzieci, które zna bierze udział w walkach i prawdopodobnie zginie podczas starć ekstremistów z siłami rządowymi Iraku (wspieranymi przez międzynarodową koalicję) o Mosul. Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka co najmniej 300 dzieci zginęło już w walce w okolicach Mosulu. Dżihadyści z samozwańczego Państwa Islamskiego od początku swojej działalności wykorzystują dzieci do walk zbrojnych i działań propagandowych. Na nagraniach, które umieszczają w sieci, nieletni terroryści dokonują egzekucji czy samobójczych zamachów.