Kiedy w sierpniu ubiegłego roku islamiści zaczęli zajmować tereny na północy i zachodzie Iraku, mieszkające tam mniejszości w popłochu uciekały z domów do innych części kraju. Teraz eksodus chrześcijan, jazydów i Turkmenów zaczął się ponownie. Wszystko odbywa się po kolejnych egzekucjach i porwaniach. W ostatnich dniach fanatycy uprowadzili ponad 200 Asyryjczyków z pogranicza Syrii i Iraku. "Fanatycy są okrutni, ich celem jest zabijanie" Iracka aktywistka Pascale Warda z organizacji Hammurabi mówi Polskiemu Radiu, że strach przed radykałami jest powszechny. - Spotkałam wiele osób, które uciekły w ostatnim czasie przed fanatykami, w tym wiele starszych kobiet. One opowiadają wręcz niewiarygodne historie. Fanatycy są okrutni, ich celem jest zabijanie. Ludzie są wystraszeni, nawet muzułmanie. Nie wszyscy chcą bowiem modelu życia, który cofa się o 1400 lat - dodaje Pascale Warda.Od kiedy fanatycy opanowali część Syrii i Iraku i ustanowili tam kalifat, przeprowadzają masowe egzekucje jazydów, chrześcijan, ale także muzułmanów, którzy nie chcą podporządkować się władzy samozwańczego kalifa. Na porządku dziennym są tortury, krzyżowanie ludzi, gwałty i sprzedaż kobiet na targach niewolników. "Powinni stanąć przed międzynarodowymi sądami" Szef amerykańskiego Instytutu Prawa Międzynarodowego i Praw Człowieka William Spencer, współautor opublikowanego właśnie raportu na temat sytuacji mniejszości w Iraku, mówi Polskiemu Radiu, że fanatycy powinni stanąć przed międzynarodowymi sądami. - Oczywiście, powinni to rozstrzygnąć śledczy, ale według nas, istnieją poważne przesłanki, by sądzić, że siły Państwa Islamskiego i ich dowódcy popełnili tam zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i ludobójstwo - podkreśla William Spencer.Autorzy raportu twierdzą, że mniejszości etniczne i religijne są w Iraku zagrożone wyginięciem, bo islamiści za wszelką cenę chcą ich wytępić.Szacuje się, że od początku ubiegłego roku z północnego Iraku uciekło około 2 milionów osób.