"IS traci teren w Iraku, chociaż należy zachować wielką ostrożność w ocenie sytuacji" - oświadczył minister w czwartek w wywiadzie dla kanału BFM-TV". Francja jako pierwsza przyłączyła się do międzynarodowej koalicji dowodzonej przez USA, a po zamachach w Paryżu nasiliła naloty na cele IS, w tym w Syrii. Według Le Driana od poniedziałku francuskie lotnictwo siedmiokrotnie bombardowało pozycje dżihadystów w Iraku. W nocy ze środy na czwartek francuskie myśliwce zaatakowały "centrum łączności i propagandy" IS w pobliżu Mosulu, drugiego co do wielkości irackiego miasta, które pozostaje wciąż w rękach dżihadystów. Jego odbicie z rąk terrorystów zdaniem ministra będzie jednak "znacznie bardziej skomplikowane" niż wyzwolenie miasta Sindżar na północy Iraku oraz Ramadi na zachodzie. Siły irackie i kurdyjskie są już gotowe do tej operacji - dodał Le Drain. Możliwe nasilenie działań zbrojnych Zapowiedział, że 20 stycznia spotka się w Paryżu ze swym amerykańskim odpowiednikiem Ashem Carterem, aby wspólnie z ministrami obrony W.Brytanii i Niemiec, Michaelem Fallonem i Ursulą von der Leyen, zastanowić się nad ewentualnym zwiększeniem nasilenia działań zbrojnych w Iraku. Francuzi podjęli działania w Iraku we wrześniu 2014 roku, a rok później także w Syrii w ramach operacji Chammal. Do czasu przybycia do strefy konfliktu lotniskowca "Charles De Gaulle", który został wysłany w połowie listopada, w działaniach wojennych w Iraku brało udział dwanaście myśliwców bombardujących, podczas gdy obecnie 38 takich samolotów uczestniczy w operacjach powietrznych międzynarodowej koalicji walczącej z Państwem Islamskim.