Chodzi o członków grupy mężczyzn, którzy uciekli w kierunku kurdyjskich terytoriów po przejęciu 5 października Hawidży przez wspierane przez USA siły irackie - poinformowało Reutera anonimowe źródło we władzach kurdyjskich. Cytowany przez agencję ekspert z Bagdadu ds. IS, Hiszam al-Haszimi, ocenił, że doniesienia o dżihadystach, którzy uciekają z pola bitwy zamiast walczyć do końca jak w poprzednich przypadkach, świadczą, że morale dżihadystów słabnie. "Wydaje się, że nie wierzą już w sprawę", za którą walczą - dodał al-Haszimi. Według źródła agencji w służbach bezpieczeństwa w Irbilu, stolicy Autonomicznego Regionu Irackiego Kurdystanu, "w ciągu ostatniego tygodnia poddało się ok. tysiąca mężczyzn". "Jednak nie wszyscy są terrorystami" - podkreślono. Oddali się oni w ręce peszmergów (kurdyjskich sił zbrojnych) w leżącym na wschód od Hawidży Kirkuku. Rozpoczętą 21 września i zakrojoną na szeroką skalę ofensywę na Hawidżę przeprowadzała wspierana przez siły USA iracka armia, a także szkolone i zbrojone przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-iran,gsbi,2646" title="Iran" target="_blank">Iran</a> szyickie milicje, znane jako Siły Mobilizacji Ludowej. Bojownicy z IS wciąż kontrolują Al-Kaim, miasto na granicy Iraku i Syrii oraz jego okolice, a także tereny po syryjskiej stronie granicy, lecz tam ich sytuacja pogarsza się w obliczu działań wspieranych przez USA sił koalicji pod wodzą Kurdów oraz syryjskich sił rządowych i szyickich milicji wspieranych przez Iran i Rosję.