Atak miał miejsce niedaleko przejścia granicznego z Turcją - Atmeh. IS przyznało się do zamachu za pośrednictwem komunikatora Telegram. W komunikacie podkreślili, że zginęli rebelianci wspierani przez Stany Zjednoczone. Jechali do prowincji Aleppo, gdzie mieli wziąć udział w walkach z IS. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że otrzymało informacje, jakoby w zamachu zginęło dwóch żołnierzy tureckich. Doniesień tych nie potwierdziła Ankara. Dzień wcześniej Obserwatorium informowało, że w ataku na autobus z rebeliantami zginęło 15 osób. Do zamachu doszło w Atmeh w prowincji Idlib. W ciągu minionych 24 godzin syryjskie i rosyjskie lotnictwo atakowało wielokrotnie rebelianckie sektory Aleppo i sąsiedniej prowincji Idlib - podało wcześniej w niedzielę Obserwatorium, dodając, że "Idlib to rezerwa kadrowa rebeliantów". Według mającego siedzibę w Wielkiej Brytanii Obserwatorium w trwających do niedzieli bombardowaniach w tej prowincji zginęło co najmniej 22 cywilów.