Według gazety "USA Today" chodzi o rozwiązanie umowy o pracę z 17 tysiącami cywilnych pracowników armii amerykańskiej. Przedstawiciel Departamentu Obrony w Waszyngtonie potwierdził tę informację i zapowiedział, że już wkrótce sprawa redukcji miejsc pracy zostanie podana do publicznej wiadomości. Gazeta podała, że armia amerykańska będzie liczyła pod koniec roku podatkowego 2017 jeszcze 450 tysięcy żołnierzy piechoty. Obecnie służy w niej 490 tysięcy żołnierzy. W szczytowym okresie operacji USA w Iraku i Afganistanie, US Army liczyła 570 tysięcy żołnierzy. Amerykańskie siły zbrojne dysponują obecnie budżetem rocznym w wysokości ok. 600 mld dolarów (537 mld euro). Należą do najlepiej finansowanych armii świata. USA chcą nasilenia walk z Państwem Islamskim Abstrahując od cięć finansowych prezydent USA Barack Obama obiecał jeszcze w poniedziałek intensyfikację walk z Państwem Islamskim. - Punkt ciężkości zamierzamy położyć na naloty na bastiony PI w Syrii i działania przeciwko przywódcom dżihadystów - oświadczył Obama w Pentagonie po naradzie z wojskowymi wysokiej rangi i przedstawicielami tajnych służb. Prezydent podkreślił jednocześnie, że chodzi o "długotrwałą ofensywę". Dotychczas USA i ich sojusznicy nie mogli się poszczycić znaczącym przełomem w walce z terrorystami z IS. W 2013 i 2014 bojownicy IS zajęli część terytorium Syrii i Iraku, dokonując tam barbarzyńskich zbrodni. Przed rokiem dżihadyści ustanowili ponadgraniczny kalifat. USA od lata 2014 roku bombardują wraz z sojusznikami pozycje IS. Te operacje są bardzo kosztowne. Według danych Departamentu Obrony USA pochłaniają dziennie 9,2 mln dolarów (8,3 mln euro). Łącznie pochłonęły już kwotę prawie 3 miliardów dolarów. Co się zaś tyczy walk na lądzie przeciwko syryjskiemu despocie Baszarowi Al-Asadowi, to Waszyngton stawia na irackie siły zbrojne, jednostki kurdyjskie oraz umiarkowaną opozycję. Trwająca od ponad czterech lat wojna domowa w Syrii w dużej mierze sprzyja umacnianiu się Państwa Islamskiego. (afp, rtr) / Iwona D. Metzner