Kaczmarek przez pięć godzin w środę opisywał nieprawidłowości, które wcześniej ujawnił mediom. Miał mówić m.in. o sprawie nieudanego zatrzymania przez ABW Barbary Blidy i akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. W czwartek miał uzupełnić swoje oświadczenia i odpowiadać na pytania posłów. Czekał na to w pomieszczeniu komisji ds. służb specjalnych w czwartek od 13.00 do 19.00. Jednak do spotkania z komisją nie doszło. Najpierw speckomisja pozytywnie zaopiniowała wniosek o wyrażenia wotum nieufności wobec ministra-koordynatora ds. służb specjalnych Zbigniewa Ziobry. Potem marszałek Sejmu Ludwik Dorn przerwał obrady, by wspólnie z prezydium komisji wyjaśnić wątpliwości prawne dotyczące legalności składania przez Kaczmarka wyjaśnień, bez uzyskania zwolnienia z tajemnic. Wieczorem, po spotkaniu prezydium komisji i jej ekspertów z marszałkiem i po Konwencie Seniorów okazało się, że takich wątpliwości nie ma. Jednak przewodniczący komisji Paweł Graś (PO) zdecydował, by z powodu późnej pory przełożyć informację Kaczmarka na piątek. Komisja spotka się w południe. Kaczmarek powiedział dziennikarzom, że jest zdziwiony, iż uwagi co do legalności przekazywania informacji komisji, pojawiły się w czwartek, podczas gdy w trakcie środowej rozmowy z komisją nikt nie zgłaszał takich wątpliwości. Zaznaczył, że jest zadowolony, iż niejasności zostały wyjaśnione, choć cały czas był przekonany, że mówił nie naruszając prawa i ma prawo takie wyjaśnienia składać. - Ja mówiłem w zgodzie z prawem i miałem przeświadczenie, co do prawości swoich działań. Dobrze, że te wątpliwości zostały wyjaśnione, bo można byłoby mi zarzucać, że działam w złej wierze - a działałem w dobrej wierze - powiedział. Wniosek do marszałka, by zbadać legalność informowania komisji ds. służb przez Kaczmarka złożył wiceprzewodniczący komisji Jędrzej Jędrych (PiS). Przekonywał, że Kaczmarek podczas spotkania z komisją mógł naruszyć tajemnicę, której nawet w tajnym trybie ujawnić nie mógł. Marszałek przygotował własne opinie prawne, czy b. minister bez zwolnienia ze spoczywających na nim tajemnic może rozmawiać ze speckomisją. Po spotkaniu prezydium i ekspertów komisji z samym marszałkiem Dornem (Konwent Seniorów odbył się później) poinformowano, że dalsze procedowanie w komisji jest możliwe. Mimo to, według Jędrycha nie ustają wątpliwości, czy Kaczmarek nie narusza chronionych prawem tajemnic. Wątpliwości te ma również marszałek Dorn. Wicemarszałek Sejmu Janusz Dobrosz (LPR) ocenił po Konwencie Seniorów, który omawiał z prezydium komisji ds. służb specjalnych sprawę wyjaśnień Kaczmarka, że stwarzanie zamieszania wokół możliwości składania zeznań przez Kaczmarka służy jedynie temu, by odsunąć zakończenie jej prac poza obecne posiedzenie Sejmu. Sejm ma zakończyć obrady w piątek wieczorem. Według Dobrosza całe zamieszanie zostało wywołane jedynie dlatego, by nie ujawnić informacji przekazanych przez Kaczmarka, a przynajmniej, żeby nie doszło do tego podczas obecnego posiedzenia Sejmu. Dziwi go postawa marszałka Dorna, który rano mówił, że stenogram ze środowych wypowiedzi Kaczmarka mógłby być upubliczniony, a po południu przerywa obrady speckomisji i mnoży wątpliwości. W ocenie wicemarszałka prawo jest jasne - to przewodniczący komisji - obecnie Paweł Graś (PO) ma prawo zdecydować o ewentualnym odtajnieniu szczegółów rozmów komisji z Kaczmarkiem. Również minister Wassermann, pytany po wyjściu z posiedzenia komisji, która oceniała wniosek o wotum nieufności dla niego, decyzję o ewentualnym odtajnieniu protokołu z środowego posiedzenia komisji z udziałem Kaczmarka może podjąć przewodniczący komisji, jako ten, który klauzulę tajności tym informacjom nadał. Minister zaznaczył jednak, że Kaczmarek nie był zwolniony z zachowania tajemnicy państwowej i służbowej i był to pierwszy przypadek, gdy tak wysoki urzędnik państwowy składa wyjaśnienia przed speckomisją bez takiego zwolnienia. Po odtajnieniu stenogramu może zdecydować przewodniczący komisji przy udziale ekspertów, jednak nie może tam być informacji, które stanowią tajemnicę, z której b. minister nie został zwolniony. Rano podczas wspólnej konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że Kaczmarek próbuje zdezawuować działania organów ścigania. Ziobro mówił, że Kaczmarkiem kieruje "oczywista desperacja" i "histeria". Podkreślił, że b. szef MSWiA jest osobą podejrzewaną o poważne przestępstwo. "Brednie śmiertelnie przerażonego człowieka" - tak słowa Kaczmarka określił uczestniczący w konferencji szef CBA Mariusz Kamiński. Wassermann na tej konferencji zaprzeczał, by mówił Kaczmarkowi, że Ziobro inspiruje ataki prasowe na niego. Przyznał zaś, że rozmawiał z Kaczmarkiem o kampanii medialnej przeciw rządowi, ale apelował do mediów, by nie nazywać tego "układem" czy "porozumieniem", a raczej traktować jako naturalną sytuację, w której osoby sprawujące funkcje dotyczące bezpieczeństwa państwa wymieniają się podobnymi informacjami. Mówienie, że służby specjalne służą nie państwu, a partiom politycznym jest nadużyciem - mówił Wassermann. Przyznał zarazem, że "szereg faktów", o których mówi b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek, "w sensie ich zaistnienia miało miejsce", ale ich ocena jest na "użytek sytuacji, w jakiej Kaczmarek się znalazł". Nie podawał szczegółów, powołując się na obowiązującą go tajemnicę. Jak ujawniły media, podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek powiedział, że pod rządami PiS prokuratura i tajne służby rozpracowywały polityków, właścicieli mediów i dziennikarzy. Ziobro oświadczył, że ani nie polecał, ani nie inspirował, ani też nie wiedział o żadnej inwigilacji spółek medialnych czy polityków, która miałaby się odbywać w sposób pozaprawny, jak mówi Kaczmarek. Kaczmarek powiedział, że konferencja ministra sprawiedliwości i innych urzędników państwowych zadziwiła go. - Gdy słyszę na swój temat różnego rodzaju inwektywy, sięga się do mojego życiorysu, zapominając o mojej pracy zawodowej z ostatnich 21 lat, gdzie byłem profesjonalistą, jest wiele pozytywnych opinii zawodowych na mój temat, mam swój dorobek naukowy - kilkadziesiąt artykułów naukowych, książki. Tego się nie pamięta, na to się nie zwraca uwagi, pokazuje się tylko wycinki i to boli - powiedział. B. minister uważa, że w obecnej sytuacji potrzebna jest komisja śledcza, by wyjaśnić rozbieżności pomiędzy jego twierdzeniami, a słowami ministra Ziobro i innych urzędników. Na pytanie dziennikarzy, czy jest osobą "śmiertelnie przerażoną", jak mówił szef CBA odparł, że jak widzi cały przed sobą aparat państwowy, który postanowił działać, to jest to sytuacja nie do pozazdroszczenia. - Ja jestem sam, chociaż liczę na jedno - na komisję śledczą. To jest ten oręż, który - mam nadzieję - wyjawi prawdę - dodał. Janusz Zemke (SLD) poinformował, że komisja w przyszłym tygodniu spotka się również z b. komendantem głównym policji Konradem Kornatowskim i byłym szefem Centralnego Biura Śledczego Jarosławem Marcem - współpracownikami Kaczmarka.