wybiera się do Wielkiej Brytanii i Irlandii po głosy najmłodszej polskiej emigracji, a kampania oficjalnie wystartuje już drugiego września - pisze "Dziennik". Władze PO kończą negocjacje z firmami medialnymi o rezerwację czasu antenowego i miejsca na billboardach. Wkrótce zacznie się też drukowanie przeszło 20 mln broszur z programem partii. Każdy wyborca ma pocztą dostać dwie lub nawet trzy przesyłki, w których znajdzie odpowiedź na pytanie, jak Polskę chce zmienić partia Donalda Tuska. Najważniejszą zasadą, jaka tym razem będzie obowiązywać kandydatów, stanie się zakaz mówienia o jakichkolwiek koalicjach powyborczych. - To był nasz największy błąd. Zapowiadając z góry współpracę z PiS, ułatwiliśmy odpływ części elektoratu do partii braci Kaczyńskich, bo wielu ludzi uznało, że niewiele się różnimy, mówi Zbigniew Chlebowski. Politycy Platformy nie chcą pierwsi atakować, ale przygotowali duży zestaw "haków" na politycznych oponentów, który w każdej chwili są gotowi użyć. Różnicą wobec wyborów sprzed dwóch lat ma być też przygotowanie kandydatów. Każdy działacz ma znać przynajmniej podstawy programu partii. - Od kilku tygodni posłowie przechodzą specjalne szkolenie, ujawnia Chlebowski. Już na początku września zacznie się seria dwóch tysięcy spotkań liderów ugrupowania z mieszkańcami gmin wiejskich, dzięki którym PO zamierza zdobyć serca i umysły tych, którzy dotąd byli wyborcami partii ludowych. Poszerzeniu elektoratu mają też służyć spotkania z poszczególnymi grupami zawodowymi. W najbliższych tygodniach po głosy setek tysięcy Polaków, którzy w ostatnich trzech latach wyjechali do Irlandii, Wielkiej Brytanii i innych krajów UE, pojedzie Donald Tusk. Wśród propozycji, które tam przedstawi, jest m.in. abolicja podatkowa dla osób, których nie stać było na zapłacenie daniny fiskusowi i w Polsce, i za granicą.